– Z jednej strony obserwujemy imponujące wzrosty systemów sprzedaży na powierzchniach „poniżej” dyskontu. Raporty, konferencje, komunikaty wskazują na czas sukcesu dla marketów proximity, sklepów convenience, ba! – dla sprzedaży bliskiej konceptem niemal kioskom. Z drugiej niestety czytamy w GUS o niemal 27 tys. „zamknięć” firm w sektorze handlu, co odnotowano w rejestrze REGONu. Paradoksalnie obie te konstatacje są prawdziwe i trudno im zaprzeczyć – mówi serwisowi portalspozywczy.pl dr Andrzej Faliński, prezes Stowarzyszenia Forum Dialogu Gospodarczego.
Co zatem dzieje się w rynku mniejszych sklepów – poza obszarem działania nadal królujących wolumenami, przychodami i promocjami dyskontów?
– Odpowiedź wbrew pozorom nie jest skomplikowana. Otóż dokonujący się w całym sektorze proces koncentracji i konsolidacji firm handlowych skutkuje oczywistym faktem: sklepy działające w systemach sieciowych – czy to o charakterze integracyjnym, jak różnego typu franczyzy, czy też w układzie jednolitym własnościowo, znalazły swoje miejsce w rynku dzięki trendowi na bliskość i wygodę zakupu. Okazało się, że w te formaty warto inwestować nie tylko celem powiększenia skali działania. Ta, jak wiadomo, jest warunkiem wstępnym sukcesu w bardzo konkurencyjnym, przesyconym sklepami i firmami handlowymi rynku – tłumaczy ekspert.
Dodaje, że, nie powinno też dziwić sięganie po ofertę nowych technologii i innowacyjnych zastosowań. – To daje szanse na lepszą przyszłość małego sklepu, ale musi to dziać się tam, gdzie jest potencjał – finansowy, ludzki, dystrybucyjny, komunikacyjny. Zatem małe sklepy mają w Polsce dobrą przyszłość, pod warunkiem właściwego zorganizowania się – prognozuje.
Więcej na portalspozywczy.pl