Analityk: Właściciel Biedronki może się pokusić o dalsze zagraniczne przejęcia

Jakie widzi Pan słabe strony Biedronki? Co może być największym ryzykiem dla dalszej ekspansji tej marki?
Moim zdaniem Biedronka ma bardzo mało słabych stron. Sieć jako lider na polskim rynku ustawicznie dostosowuje koncept oraz ofertę sklepu do potrzeb rynkowych, co pozwala jej na ciągłe zwiększanie udziałów rynkowych. Na przykład kilka lat temu Biedronka ograniczyła tempo ekspansji do 100 otwarć rocznie oraz skoncentrowała się na inwestycjach w już istniejące sklepy i ich modernizację. To odpowiedź na potrzeby klientów, którzy chcą robić zakupy w przyjaznym otoczeniu. Stąd koncept Biedronka 2.0.
Jedną z niewielu słabych stron jest właśnie ograniczony potencjał do dalszej ekspansji. Właściciele Biedronki w porę jednak to zauważyli i zdecydowali o wejściu w format mniejszych sklepów, typu proximity, aby być bliżej klienta. Pierwsze 50 placówek w nowym formacie ma powstać w 2019 roku.
Jak powinny wyglądać „małe Biedronki”? Czy powinny odejść od formatu dyskontowego i pójść bardziej w kierunku półki premium?
Można powiedzieć, że Biedronka już od kilku lat nie jest typowym dyskontem. Jest to koncept pomiędzy dyskontem a supermarketem – oferuje więcej produktów, w tym większy udział produktów premium, ale marki własne mają wciąż dużo miejsca na półce.
Jakiś czas temu Biedronka testowała w kilku sklepach sprzedaż wędlin i mięsa z lady. Czy tej to projekt, który mógłby się sprawdzić w „małych Biedronkach”?
Biedronka przeprowadziła taki pilotaż kilka lat temu i w niektórych sklepach te lady zostały, jednak nie podjęto też decyzji o rozwinięciu takiego konceptu.
Lady mięsne z pewnością zapewniłyby dalszą premiumizację Biedronki, jednak generowałyby szereg problemów po stronie logistycznej. Sekret dyskontów polega m.in. na prostej logistyce – zamówienia towarów paczkowanych łatwiej przewieźć, przechować oraz rozpakować na sklepie. Moim zdaniem, w nowych, mniejszych sklepach Biedronki mogłyby pojawić się lady mięsne, jednak z pewnością dla samej sieci byłoby to pewne wyzwanie logistyczne.
Jednak w segmencie proximity Biedronka będzie rywalizować z Dino, który sprzedaje mięso i wędliny z lady…
Tak, ale Dino ma własne zakłady mięsne Agro Rydzyna. Uważam, że wiele będzie zależało od lokalizacji i klienta. W mniejszych miastach klienci zwracają większą uwagą na jakość produktów świeżych ze względu na lepszą dostępność tych produktów u lokalnych dostawców. Możliwe jest, że w nowym koncepcie pojawi się lada mięsna.
A czy sama Biedronka mogłaby wejść silniej w segment premium?
Nie wydaje mi się, by to był dobry pomysł. Jak dotąd, żadna z typowo delikatesowych sieci nie przetrwała na polskim rynku.
Ale Polacy stają się coraz bogatsi. Rośnie konsumpcja i nasze wynagrodzenia…
Tak i Biedronka to widzi. Dostosowuje ofertę do naszych portfeli. Do sklepów Biedronki wchodzą niektóre produkty, dotąd obecne w supermarketach i hipermarketach. Sieć inwestuje w ofertę warzyw i owoców, wprowadza półkę ekologiczną. Biedronka jest liderem i nie tylko podąża za trendami, ale także je kształtuje.
Jeśli by porównać Biedronkę sprzed 20 lat i obecną, to okazałoby się, że to dwa zupełnie różne sklepy. Tamta Biedronka to był typowy dyskont. Obecnie, sieć nie rezygnuje z percepcji niższej ceny, ale też wprowadza szerszą ofertę oraz mocno inwestuje w tzw. „consumer experience”.
Widać również ciekawe zjawisko – wysoką konkurencję, w rozwijaniu niektórych kategorii, między siecią Biedronka i Lidlem, np. wprowadzenie produktów ekologicznych, czy rozszerzenie półki artykułów drogeryjnych. Niemiecki detalista ma szerszą ofertę nieżywnościową i w ślad za nim Biedronka też wprowadza nowe linie non-food. Widać, że te dyskonty podążają za sobą.
Na koniec pierwszego półrocza sieć Biedronka liczyła 2916 sklepów. Czy jest możliwe, że jeszcze w tym roku sieć przekroczy magiczna liczbę 3000 placówek?
Myślę, że jest na to szansa raczej w przyszłym roku. Proszę zauważyć, że Jeronimo Martins ma w naszym kraju nie tylko Biedronkę, ale też sieć Hebe, która na razie jest skupiona na przekroczeniu progu rentowności. Portugalczycy są bardzo skoncentrowani na rozwijaniu sieci Hebe, która dynamicznie zwiększa liczbę placówek. Natomiast Biedronka to dojrzała sieć.
Jeśli chodzi o liczbę otwarć, to wiele będzie zależało od tego, czy ruszy mały format Biedronki i jak będzie się rozwijał. Jeśli koncept proximity się sprawdzi, to być może w przyszłym roku zobaczymy przyspieszenie ekspansji, nawet do 150 nowych sklepów.
Czy Biedronka mogłaby pojawić się poza Polską?
Jeronimo Martins nie ukrywa, że przygląda się innym rynkom i być może byłaby to dobra opcja. Spółka posiada odpowiednie know-how i skalę. Problemem może być to, że wszystkie rynki są już zagospodarowane przez innych graczy, więc bariera wejścia byłaby z pewnością większa. Moim zdaniem, najciekawszym regionem dla Jeronimo jest Europa Środkowa, w tym np. Rumunia czy Węgry.
Nie ma natomiast większych szans, by za granicą pojawił się baner Biedronki. Marka jest rozpoznawalna u nas, ale na innym rynku musiałaby budować od zera. Lepszym rozwiązaniem byłoby przejęcie istniejącego projektu – sieci, która ma już rozpoznawalną markę i rozwinięta logistykę.
Jakiego wzrostu sprzedaży w Biedronce spodziewa się Pan w całym roku 2019?
Moim zdaniem Biedronka powtórzy jednocyfrowy wzrost like for like. W drugim kwartale było to 8,6 proc. wzrostu, natomiast w całym roku może on wynieść 5-6 proc.