Brand vs. sieć handlowa – spór Intermarche i Coca-Coli od kuchni

Trend pożera część tortu
W dziale zakupów sieci handlowej pracuje Katman czyli Category Manager. Ma dbać o to, żeby jego kategoria/alejka była odwzorowaniem zachowań klientów. Inaczej mówiąc - to klienci tworzą półkę produktową. W zależności od tego, czy jest to dyskont, czy delikatesy można żonglować markami, przedziałami cenowymi a nawet regionalnymi produktami. Cel jest jasny: chodzący po sklepie człowiek ma wziąć produkt z półki i za niego zapłacić. Trzeba mu zapewnić to, czego szuka. Ale jak się tego dowiedzieć? Firmy badające opinię publiczną i gromadzące dane podpowiedzą nam, jakie produkty sprzedają się najlepiej w kategorii napojów – czy to jest Coca-Cola, a może Tymbark, jaki procent udziałów ma woda mineralna, a jaki źródlana oraz co klienci wybierają częściej: puszkę, PET czy szklaną butelkę. Kupiec musi brać też pod uwagę trendy – czyli to, żeby półka, którą układa była modna, zawierała smoothie, (bez)gluten, vege, zero cukru... To nie lada wyzwanie, szczególnie gdy rynek gwałtownie skręca w którąś stronę. Teraz jesteśmy właśnie w takim momencie: konsumenci odwracają się od produktów naszpikowanych chemią w poszukiwaniu zdrowszej alternatywy. Ich reakcja jest na tyle silna, że w efekcie okazuje się, że największy kawałek tortu przypada niszowej dotąd firmie, która „wstrzeliła” się w trendy, dając pstryczka w nos światowym gigantom.
Fast listing
Coca-Cola Company to także Fanta, Sprite, Fuzetea, i energetyk Monster. Sieć handlowa nie ma za bardzo wyjścia i musi współpracować z rozpoznawalnymi markami, odpowiadając na potrzeby konsumentów. Ale to nie odosobniony przypadek nieporozumień na linii globalna marka vs. sieć handlowa. W 2018 roku Kaufland był w sporze z Unileverem, producentem takich marek, jak Lipton, Ben & Jerry's, Domestos, Magnum, Rexona czy Dove – nie sposób ich nie mieć w ofercie. Poszło o pieniądze – zdaniem niemieckiego detalisty koncern „drastycznie podniósł” ceny. Kaufland zagrał va banque i wycofał produkty ze swoich sklepów. Po roku firmy doszły do porozumienia.
Światowe koncerny często korzystają z tak zwanego „fast listingu”: wprowadzają na rynek nowy lub odświeżony produkt, planują reklamy w telewizji, prasie, internecie i wymuszają na kupcach dostosowania się do tego planogramu. Nie zawsze musi to być złe, bo dobrze rotujący produkt jest dobrem dla kupca i klientów jego sieci. Nie poznamy nigdy szczegółowych zapisów takich kontraktów, ale domyślamy się, że ktoś tu jest Sprite, a ktoś pragnienie. Nie ma nic za darmo.
Sieci, nie dajcie sobie założyć obciachowego sweterka
W 2017 roku na Florydzie Pitbull pogryzł swoją właścicielkę, ponieważ ta chciała go ubrać w obciachowy świąteczny sweter. Upomniał się o swoje w drastyczny, ale typowy dla siebie sposób. Próbuję sobie wyobrazić, co czuł Pitbull, gdy widział jak jego właścicielka idzie do niego ze sweterkiem we wzorki. Zdaje się, że relacje i korzyści zeszły na drugi plan, bo w psie odezwał się instynkt, który przypomniał mu, jakie ma korzenie i jaka jest jego natura. Mam wrażenie, że taki sweterek swego czasu dało sobie założyć Tesco. Jak głoszą niektóre opinie – sieć przespała czas zmian i nie odrobiła pracy domowej. Może świadomość chodzenia w cieplutkim sweterku była błoga i przyjemna, ale finał tej historii znamy wszyscy. Tesco na naszych oczach upada, a Dino bierze 150 mln kredytu od PKO na dalszy rozwój. Kto okaże się prawdziwym Pitbullem w 2020 roku? Będę to obserwował z zaciekawieniem.