Chłopcy do bicia: kiedyś prywaciarze. Dziś detaliści

Na początku stycznia poseł PiS Kazimierz Smoliński w Polsat News zapowiedział, że rząd, aby zatrzymać narastającą inflację zamierza obniżyć cenę VAT na podstawowe artykuły żywnościowe. - Chcemy wprowadzić ceny regulowane na artykuły żywnościowe - chleb, cukier, mąkę. Jeżeli inflacja będzie wzrastała, to nawet takie rozwiązanie może zostać wprowadzone - mówił polityk PiS. I choć do wprowadzenia cen regulowanych jeszcze nie doszło to faktycznie ceny zostaną zamrożone na siłę.
Zwłaszcza, ze informacja o obniżce VAT będzie umieszczona przy kasie a nie na paragonie, jak proponował Senat. Teraz deklaracja o obniżce musi znaleźć urzeczywistnienie nie tylko na kartce przy kasie, ale także w wartości produktów włożonych do koszyka.
Wszystkie większe sieci handlowe zadeklarowały obniżki cen o wartość VAT. Nie zrobiły tego małe sklepy, bo po pierwsze nie mają służb PR-owych, po drugie nie są w stanie pozwolić sobie na żadne obniżki, bo inflacja pędzi. CMR o małych sklepach: 9 proc. klientów więcej, a wydatki wyższe o 14 proc., bo ceny rosną Jednak mali, niezależni sklepikarze nie muszą bać się oskarżeń o "niskie" instynkty - zyskowności biznesu. W ostatnim czasie Ministerstwo Finansów przypomniało co prawda, ze bezpłatna aplikacja e-Paragony pozwala zarządzać wydatkami, sprawdzać paragony z kodem QR, a także zgłaszać nieprawidłowości. Jednak przecież nie o cenę pietruszki w warzywniaku chodzi. Wszyscy podprogowo wyczuwają, że ewentualne donosy konsumenckie mają się skupić na dużych sieciach handlowych.
Po informacji, że z początkiem roku podwyżki cen już widać na półkach dyskontów, w tym lidera rynku - Biedronki, prezes UOKiK ostrzegł, że żonglerka cenami spotka się z surową reakcją. W styczniu analizowaliśmy ceny w dyskontach w ramach Koszyka cen. Podwyżki oczywiście są. Najmocniej drożeje mąka, nabiał, pieczywo, tłuszcze w tym olej. Do tego dochodzą podwyżki warzyw: pomidorów i papryki. Producenci wskazują, że rosną ceny gazu, koszty transportu i opakowań, a także surowców do produkcji. Podwyżki są więc nieuniknione.
Jednak sieci poznały już surową rękę UOKiK. W 2019 roku UOKiK wszczął wobec Biedronki postępowanie w sprawie nieuczciwych praktyk cenowych. Po skargach od konsumentów kontrole Inspekcji Handlowej ujawniły różnice między kwotą uwidocznioną na półce a tą zakodowaną w systemie - konsument płacił przy kasie więcej, niż wynikało z informacji na półce. Ujawniono też braki cen przy produktach. Według twierdzeń UOKiK takich naruszeń było kilkaset w trakcie prowadzonej kontroli. Prezes Urzędu nałożył na detalistę karę w wysokości 115 mln zł.
Co to oznacza? Że w lutym sieci oczywiście wykażą obniżkę o 5 proc. VAT, bo doskonale rozumieją realia rynkowe. Jednak długofalowo ceny wzrosną, bo inflacji nie da się zatrzymać pokazując jej urzędowy znak "stop". Inflacja nie umie bowiem czytać. Jednocześnie jest czuła na wszelkie ruchy w gospodarce: podwyżki stóp procentowych, rosnące ceny gazu i surowców.
Ceny będą więc wyższe a nie niższe, ale dzięki cenowej burzy medialnej, łatwo będzie wskazać palcem winnego szalejącej drożyzny - sieci handlowe. Do tego zagraniczne. To nawet lepiej.