Dino: Przy 10 proc. inflacji żywności nie da się uniknąć podnoszenia cen

Przychody grupy Dino w I kwartale wyniosły ok. 3,854 mld zł, czyli wzrosły o 39,6 proc. rdr. Analitycy oczekiwali przychodów w wysokości 3,825 mld zł.
Marża EBITDA wyniosła 8,6 proc., podczas gdy rok temu było to 8,8 proc. Wzrost sprzedaży LfL wyniósł w I kwartale 20,4 proc., po wzroście o 7 proc. w analogicznym okresie 2021 roku.
W pierwszym kwartale środki pieniężne netto z działalności operacyjnej były ujemne i wyniosły minus 97,8 mln zł. W pierwszym kwartale 2021 r. przepływy te wynosiły 193,1 mln zł. Przepływy pieniężne netto z działalności inwestycyjnej wyniosły minus 335,4 mln zł i spadły o 8,6 proc. rdr. Przeważająca część nakładów inwestycyjnych została przeznaczona na geograficzną ekspansję sieci marketów Dino.
W lutym 2022 r. zarząd spółki podjął decyzję w sprawie rozpoczęcia budowy nowego centrum dystrybucyjnego w miejscowości Kaliska w województwie kujawsko-pomorskim. Zakończenie tej inwestycji jest planowane na przełom 2022 i 2023 r.
Co wpływa na rentowność Dino?
Zarząd Dino ocenia, że na działalność grupy w kolejnych kwartałach 2022 r. wpływ będą miały m.in. tempo otwierania nowych sklepów oraz rosnące ceny towarów rolnych, energii, gazu, opakowań oraz koszty pracy, co przekłada się na rosnące koszty produkcji żywności, a tym samym na wzrost cen, po jakich sieci handlowe nabywają produkty od producentów żywności. Jak podano, wymienione czynniki bezpośrednio wpływają także na koszty operacyjne grupy i łącznie mogą wywierać presję na jej rentowność.
Spółka podała, że rosnące ceny towarów i usług konsumpcyjnych, w przypadku zbyt wysokiego tempa wzrostu, mogą w negatywny sposób przekładać się na siłę nabywczą konsumentów i ich skłonność do wydawania pieniędzy. Wśród czynników wpływających na działalność Dino wymienia też zwiększanie efektywności działania spółki, osiąganie korzyści skali oraz optymalizację kosztów operacyjnych, a także zwiększenie efektywności obsługi logistycznej placówek handlowych.
Wojna na Ukrainie nie wpływa na Dino
Dino nie stwierdza istotnego bezpośredniego wpływu wojny na Ukrainie na działalność, ale ocenia, że nie można wykluczyć zaburzeń na międzynarodowych rynkach towarów rolnych i innych surowców, co może zwiększać presję na wzrost kosztów produkcji żywności. Napływ uchodźców z Ukrainy do Polski może - zdaniem spółki - prowadzić do zwiększonego popytu na produkty oferowane w marketach Dino.
"Tak jak mówiliśmy przy okazji wyników rocznych, naszym celem na ten rok jest utrzymanie poziomu marży EBITDA" - powiedział Krauze podczas telekonferencji dla inwestorów.
Marża EBITDA w I kwartale wyniosła 8,6 proc., podczas gdy rok temu było to 8,8 proc. W 2021 r. marża EBITDA wynosiła 9,5 proc.
"Podejmujemy wiele inicjatyw w celu utrzymania marży i inicjatyw, które w jakimś stopniu pozwolą nam ograniczyć koszty. Jesteśmy na początku roku, wiele pracy przed nami, ale widzimy, że są to cele osiągalne" - powiedział członek zarządu.
Cel - wzrost LfL
Krauze dodał, że celem na ten rok jest też wysoki wzrost sprzedaży porównywalnej.
W I kwartale wzrost sprzedaży LFL wyniósł 20,4 proc., po wzroście o 7 proc. w analogicznym okresie 2021 roku. "We wszystkich miesiącach w pierwszym kwartale LFL był podobny pod względem dynamiki" - powiedział Krauze.
Jak dodał, trudno na tej podstawie mówić o silnym wzroście sprzedażowym po wybuchu wojny na Ukrainie. Spółka widzi jednak, że uchodźcy robią zakupy w sklepach sieci, co może mieć pozytywny wpływ na poziom sprzedaży w kolejnych okresach.
"Jeśli chodzi o strukturę sprzedaży LFL, traffic wygenerował ok. 15 proc. wzrostu średniodziennie" - powiedział członek zarządu.
Pytany, czy w związku z wysoką inflacją widać zmianę zachowania klientów i większą sprzedaż tańszych zamienników, odpowiedział: "Jesteśmy sklepem podstawowych produktów. Duża część naszej sprzedaży to towary świeże, które nie mają substytutów. Nie widzimy takiego efektu".
Czy Dino podniesie ceny?
Krauze poinformował, że przy 10 proc. inflacji żywności nie da się uniknąć podnoszenia cen. Jak przypomniał, sieć w swojej polityce cenowej benczmarkuje się do dyskontów. Dyrektor finansowy ocenił, że nie można wykluczyć dalszego wzrostu cen produktów spożywczych.
Sieć Dino nie widzi obecnie przesłanek, by dostępność towarów w jej sklepach była zagrożona.
"Jeśli chodzi o łańcuch dostaw, to już w ubiegłym roku widać było pewne trudności. W ubiegłym roku otworzyliśmy dwa centra dystrybucyjne, mamy podwyższony poziom zapasów i robimy wszystko, by utrzymać pełną dostępność towarów w naszych sklepach" - powiedział członek zarządu.
Dodał, że w kolejnych kwartałach zapasy nie powinny już tak istotnie rosnąć.