Dziennikarz PAP zarabia mniej niż kasjerka w Biedronce

- W PAP jest dramatycznie źle. Agencja jest zaniedbana i to od wielu lat. Poważne inwestycje zatrzymały się tutaj w roku 2007 i to pod każdym względem, szczególnie technologicznym. Od innych mediów w Polsce dzieli nas przepaść, nie wspominając o takich agencjach jak Reuters. Drugi podstawowy problem to kadry. Przez pierwszy miesiąc miałem na biurku co najmniej jedno wypowiedzenie dziennie – mówi Wojciech Surmacz w wywiadzie dla gazety Prawnej.
Jego zdaniem, przyczyna wypowiedzeń są dramatyczne warunki finansowe. - Niestety szeregowy dziennikarz PAP zarabia mniej niż kasjerka Biedronki. Z całym szacunkiem dla tych pań, bo bardzo ciężko pracują. Pod tym względem jest w PAP dramatycznie i głównie dlatego ludzie odchodzą – mówi Wojciech Surmacz.