Ekspert: Każdy spór dotyczący podobieństw grafiki na opakowaniach jest ryzykowny

Marcin Fijałkowski był uczestnikiem panelu „Opakowanie tworzy produkt – formy komunikacji i budowania relacji z konsumentami”, który odbył się w ramach X Forum Rynku Spożywczego i Handlu. Ekspert przedstawił możliwe zagrożenia i ryzyka związane z opakowaniami i etykietami.
– Jeśli chodzi o etykiety, spory są najczęściej dwojakiego rodzaju: dotyczą nazw producentów, które mogą być zbieżne przypadkowo lub nie przypadkowo. Drugi problem jest typu „look alike”. Przykładem jest Vegeta Podrawki i marka Kucharek, która wprowadziła produkt z podobną kompozycją na opakowaniu. Takie problemy często występują. Jeśli ktoś wprowadza nowy przełomowy produkt, który się przyjmuje, zazwyczaj znajduje się naśladowca, który chce się podczepić - mówił.
Jak tłumaczył, najczęstszymi błędami jest podobieństwo znaków i grafiki. W tym przypadku pojawia się kwestia naruszenia praw autorskich. Bardzo rzadko występuje natomiast naruszenie kształtu, wyglądu zewnętrznego opakowania.
- Wydaje się, że najlepiej, jeśli prawnicy wewnętrzni uczestniczą we wprowadzaniu nowego produktu na bardzo wczesnym etapie, gdy powstaje brand i etykieta. Jeśli produkt już ma się ukazać na półce, to koszty wycofania są bardzo duże. Im wcześniej wejdzie prawnik, tym mniejsze ryzyko – mówił Marcin Fijałkowski. - Oczywiście nigdy nie będzie całkiem bezpiecznie – dodał.
Zauważył, że w Polsce jest tylko jeden sąd wyspecjalizowany w rozstrzyganiu sporów o własność intelektualną. Inni sędziowie zazwyczaj nie mają doświadczenia i nie znają orzecznictwa w tym zakresie. – Nawet jeśli je znają, to orzecznictwo jest często ze sobą sprzeczne. Przez to każdy spór jest ryzykowny - podkreślał.