Ekspert o sprawie Żabki: Część argumentów, na które powołuje się ajent, to cechy charakterystyczne dla franczyzy

Jak podała Gazeta Prawna, w sądzie jest pierwsza sprawa, w której ajent Żabki domaga się uznania go za pracownika. Ma go to uchronić przed rzekomymi długami wobec sieci. Wyrok może mieć znaczenie dla całej branży.
- Problem wynika przede wszystkim z tego, że franczyza w polskim systemie prawnym jest jedną z tzw. umów nienazwanych – to znaczy, że nie istnieją przepisy regulujące szczegółowo ten typ umowy i jej cechy, a możliwość jej zawierania wynika bezpośrednio z zasady swobody umów - komentuje dla Łukasz Targoszyński, adwokat w warszawskim biurze kancelarii Baker McKenzie.
- Dodatkowo, praktyka biznesowa wykształciła różne rodzaje franczyzy, z których niektóre charakteryzują się bardzo niewielką swobodą franczyzobiorcy, co może pozornie zbliżać ten stosunek umowny do stosunku pracy. Brak uregulowań dotyczących franczyzy może prowadzić właśnie do tego typu sporów. Wydaje się jednak, że w pierwszej kolejności należałoby kierować się zgodną wolą stron zawierających umowę – jeśli obie strony działające swobodnie i będące profesjonalistami postanawiają, że łączy je stosunek franczyzy, a każda ze stron zawiera umowę jako przedsiębiorca (nie jako pracownik i pracodawca), to ciężko przyjąć za zasadne, że następnie jedna ze stron twierdzi, iż jest pracownikiem, szczególnie jeśli wziąć pod uwagę okoliczności faktyczne sprawy - tłumaczy ekspert.
Jego zdaniem podobieństwo do stosunku pracy wydaje się tutaj pozorne. - Część argumentów, na które powołuje się ajent to cechy charakterystyczne właśnie stosunku franczyzy (np. obowiązek prowadzenia działalności i zaopatrywania się w określony przez franczyzodawcę sposób w zamian za m. in. możliwość prowadzenia placówki z użyciem znaku towarowego sieci) - wyjaśnia adwokat.
Więcej na portalspozywczy.pl