Faliński: Na święta mogliśmy wydać o 5 proc. więcej niż rok wcześniej

Jak ocenia ekspert, pod koniec ubiegłego roku żywność była droższa rok do roku o ponad 6 proc. Wpływ na to miało wiele czynników, między innymi wzrost pensji, który uruchomił impuls popytowy, wzmocniony pieniędzmi socjalnymi, np. 500+.
- Poza tym pojawiły się okazje eksportowe dla naszej żywności, które obniżyły podaż niektórych produktów - znana jest powszechnie sprawa zatrutych jajek w Beneluxie, czy wzrost popytu na masło w Europie, USA, Kandzie, Azji i krajach arabskich. Podobne ssanie popytowe powstało na niektóre nasze wyroby mięsne. Kolejnym czynnikiem są turbulencje klimatyczne i ich wpływ na warzywa i owoce, np. na wzrost cen jabłek, czy truskawek. Czynniki klimatyczne i zawirowania wojenne i polityczne osłabiły też eksporterów cytrusów. Podsumowując: żywność zdrożała rok do roku o ponad 6 proc. – mówi Maria Andrzej Faliński, w rozmowie z serwisem dlahandlu.pl.
Mimo to, Polacy prawdopodobnie nie zmniejszyli wydatków na święta. - Mamy więcej pieniędzy i chcemy je wydawać. Jest praca i koniunktura też. Sądzę, że porównując do zeszłego roku (jeszcze deflacyjnego) mówić można o wzroście sprzedaży o jakieś 5 proc. Nie sądzę, żeby potwierdziły się projekcje oparte o deklaracje konsumentów, że wzrost zakupów to ok. 2 proc. - będzie więcej i kwotowo i w towarze. Wszystko na to wskazuje, np. programy promocyjne producentów i handlu – mówi ekspert.