Gospodarka obiegu zamkniętego. Opakowanie przyszłości pilnie poszukiwane (pełna relacja)

Debatę rozpoczęło wystąpienie Caroliny Garcia Gomez, prezes zarządu IKEA Retail Polska, która w krótkiej serii pytań w formule 1 na 1 opowiedziała o wizji przyszłości według giganta meblowego.
- Zasoby naszej planety są ograniczone, nie ma co do tego wątpliwości. Zmieniając nasz biznes na w 100 proc. cyrkularny chcemy korzystać z innowacji, ale też słuchać naszych klientów, zwłaszcza coraz aktywniejszej na tym polu młodzieży – powiedziała prezes IKEA Retail Polska.
Zarządzanie i mądre gospodarowanie odpadami to jeden z głównych filarów strategii zrównoważonego rozwoju grupy IKEA. - Nasza działalność wywiera wpływ na klientów, pracowników, biznes, na planetę. Działanie w ramach gospodarki obiegu zamkniętego jest dla nas niezwykle ważne. Jako globalna firma chcemy docierać do wielu ludzi, inspirować ich i podsuwać rozwiązania, które pomogą chronić środowisko. Jako odpowiedzialna firma dostrzegamy współczesne zagrożenia i podejmujemy działania, które zapewnią naszym dzieciom lepszą przyszłość. Wdrażamy strategię zrównoważonego rozwoju, chcemy mieć pozytywny wpływ na klimat. A jednocześnie chcemy rosnąć jako firma i nie podnosić cen naszych produktów. Dlatego musimy działać w modelu gospodarki obiegu zamkniętego - mówiła Carolina Garcia Gomez.
Prezes IKEA Retail w Polsce podkreśliła, że naiwnością jest myślenie, że możemy konsumować bez limitu. - Już na etapie produktu myślimy o tym, aby można było go poddać recyklingowi. Działanie w modelu obiegu zamkniętego dotyczy zresztą nie tylko produktów, ale też usług, np. leasingu mebli, które potem wrócą do nas, a finalnie - do kolejnych klientów.
Czy uda się zastąpić plastik? - To niełatwy temat, bo plastik jest przecież po to, aby chronić produkt. Musimy nad tym pracować, tworzyć nowe możliwości. Naszą ambicją jest by do 2030 r. 100 proc. wykorzystywanych materiałów było odnawialnych lub pochodzących z recyklingu. W ubiegłym roku 60 proc. asortymentu IKEA wyprodukowaliśmy z materiałów odnawialnych, a 10 proc. zawierało materiały pochodzące z recyklingu - powiedziała Carolina Garcia Gomez.
W dalszej części debaty, szefowa Ikei w Polsce zaznaczyła, że firma nieustannie pracuje nad segregacją i selekcją wszystkich opakowań oraz komunikacją z konsumentami. – Wyjaśniamy, jak są tworzone nasze produkty i jak je segregować. 90 proc. konsumentów chce zmienić swoje nawyki, ale znacznie mniej z nich wie, jak to zrobić - tu widzimy swoją role, możemy pomóc w dokonywaniu się tej zmiany.
Firmy inwestują krocie w marketing, część tego budżetu jest przeznaczana na zrównoważony rozwój. – To jest bardzo ważna część funkcjonowania naszego biznesu. Jesteśmy firmą globalną, widzimy różnice w podejściu do tego tematu w różnych krajach, np. w Skandynawii świadomość społeczeństwa jest większa. W Polsce mamy dużą rolę do odegrania, bo to właśnie tutaj działa wiele naszych zakładów produkcyjnych. Chcemy minimalizować wpływ ich działalności na środowisko – mówiła prezes Ikei.
Niewątpliwie jedną z najważniejszych kwestii dla przedsiębiorstw są opakowania. Marcin Bugalski, dyrektor marketingu Uzdrowiska Kłodzkie SA, Grupa PGU / marka Staropolanka, ocenił, że plastik jest dzisiaj olbrzymim wyzwaniem dla branży spożywczej.
- Staropolanka jest firmą należącą do Uzdrowisk Kłodzkich, która z złożenia dba o zdrowie Polaków. Mamy w ofercie opakowanie szklane, ale nie tylko ,,one way glass”, lecz także opakowania zwrotne - to odpowiedź na oczekiwania konsumentów. Choć niewiele osób to dziś pamięta, kiedyś była to powszechnie stosowana praktyka w przypadku wód. Temat szklanych opakowań jest dzisiaj silnie podnoszony, ale problem w tym, że konsumenci nie wiedzą, że można zwrócić butelkę wody. To raczkujący sektor. Powrót do dawnej dystrybucji nie będzie łatwy, doświadczyliśmy tego, współpracując z sieciami handlowymi – powiedział przedstawiciel Staropolanki.
Inwestycja w opakowania to inwestycja w technologie. - W marcu lub kwietniu przyszłego roku ruszymy z nową linią produkcyjną, która będzie miała trzy razy większą wydajność. Dzięki temu przedsięwzięciu będziemy zużywać o setki kilogramów plastiku mniej. Nowa linia będzie energooszczędna, czyli zminimalizujemy ślad węglowy. Pamiętajmy, że ślad węglowy jest w przypadku szkła większy niż w przypadku plastiku. Póki co, jesteśmy na plastik skazani, najważniejsze jest więc, co robimy z opakowaniem po zużyciu produktu. Trzeba zadbać o to, by jak najwięcej plastiku do nas wracało. Nie ma dzisiaj idealnego opakowania dla wszystkich produktów, nawet woda gazowana i niegazowana wymaga innego opakowania – wyjaśnił Marcin Bugalski.
Jak stworzyć opakowanie, które pomoże produktowi wyróżnić się na półce? Czy tworząc je warto połączyć siły z innymi przedsiębiorcami? Zdaniem Paula Daviesa, prezesa zarządu Carlsberg Polska, jak najbardziej. – Tu nie w wielkości przedsiębiorstwa tkwi siła, ale w pomysłowości. Wraz z partnerami już w 2015 roku zaczęliśmy pracować nad papierową butelką, która oprócz tego, że jest ekologiczna, ma zachować także pożądany smak piwa. W październiku br. zaprezentowaliśmy dwa nowe prototypy butelek z włókna roślinnego. Jest to kontynuacja naszych prac nad innowacyjnymi, zrównoważonymi opakowaniami.
Paul Davies uważa, że prace nad ekologicznymi rozwiązaniami nie są dla Carlsberga kwestią wyboru, ale obowiązkiem. – My to po prostu musimy zrobić! Butelki zwrotne przechodzą przez łańcuch około 20 razy, poziom zwrotów jest duży – podkreślił panelista.
Czy opakowanie może być dla konsumentów komunikatem? - W sierpniu 2018 roku zrobiliśmy silną marketingowo rzecz – wypuściliśmy na rynek Snap Pack, czyli sześciopak piwa, w którym zrezygnowaliśmy z folii używanej do owijania wielopaków. Snap Pack skleja puszki ze sobą za pomocą kropli specjalnego kleju. Oprócz tego, że wyeliminowaliśmy z tych opakowań plastik, osiągnęliśmy również pozytywny PR dla marki. Ale jesteśmy dopiero na początku podróży, trzeba czasu, aby przekonać klientów, by zapłacili za takie rozwiązania więcej – podsumował Paul Davies.
- Nasze opakowania są od lat w 100 proc. zdatne do recyklingu i postrzegamy to jako jedno z zadań branży. Jak każda firma mamy w swojej strategii zwiększanie sprzedaży, ale to nie zwalnia z odpowiedzialności. Czerpiemy z natury, ale i o nią dbamy - jest to część naszego DNA. Edukujemy konsumentów, żeby wiedzieli, co zrobić z opakowaniem, chcemy dać surowcom drugie życie - mówiła Edyta Krysiuk-Kowalczyk, dyrektor ds. jakości i zrównoważonego rozwoju Żywiec Zdrój SA, grupa spółek Danone.
- Żywność potrzebuje opakowania. To przede wszystkim kwestia bezpieczeństwa. Jakie ono będzie? Zobaczymy, co przyniesie przyszłość. Z całą pewnością plastik nie powinien trafiać do środowiska. Pamiętajmy też, że każde opakowanie ma wady. Również szkło, które bardziej niż plastik obciąża środowisko (tzw. ślad węglowy). Trzeba dostosować opakowania do potrzeb. Wierzymy, że plastik jest dobrym surowcem, ale wszyscy musimy mocno pracować nad tym, by model gospodarki obiegu zamkniętego był efektywny - uważa Edyta Krysiuk-Kowalczyk.
Andrzej Gantner, wiceprezes zarządu, dyrektor generalny Polskiej Federacji Producentów Żywności Związek Pracodawców, zwrócił uwagę na fakt, że branża musi również dostosować się do zmian w ustawodawstwie.
- Mamy dwie dyrektywy: o rozszerzonej odpowiedzialności producenta oraz single use plastic. Pierwsza jest dosyć szeroka i wskazuje, kto i za co jest odpowiedzialny jeśli chodzi o odzysk i recykling opakowań. A będą to producenci – to oni sfinansują to przedsięwzięcie. Mamy klika lat, żeby się do tych dyrektyw dostosować, potem uruchomiony zostanie cały system, co oznacza już konkretne poziomy, które trzeba będzie osiągnąć. W szczególności dotyczy to butelek plastikowych.
Co w praktyce oznacza zmiana przepisów? - Odpowiedzialność za opakowania ciąży na przemyśle, to przemysł będzie zobowiązany do całkowitego pokrycia kosztów. A to z kolei implikuje ich wzrost. Dyrektywy nie zostawiają jednak przemysłu samego. Mówią też o tym, że koszty muszą być ekonomicznie uzasadnione. Po drugie: system musi być transparenty, żeby przedsiębiorcy wiedzieli, skąd biorą się opłaty i żeby mogli w jakikolwiek sposób kontrolować użycie tych pieniędzy. Trzecia kwestia dotyczy tego, żeby system zapewniał przemysłowi dostęp do recyklatu. Roczne koszty wprowadzenia dyrektyw oscylują wokół 2-5 mld zł, i zapłaci je każdy, kto wprowadza opakowania do obrotu.
Co powinna zrobić branża, aby konsument czuł, że ciężar odpowiedzialności za opakowania jest z niego zdjęty? – Wszyscy jesteśmy konsumentami. W systemie chodzi o to, aby surowce wróciły do obiegu, by mogły zostać wykorzystane powtórnie. Na tym polega gospodarka obiegu zamkniętego. Ale nawet najlepszy system nie zmusi konsumentów do zmiany decyzji – to muszą zrobić sami. Trzeba im w tych decyzjach pomóc, choćby poprzez edukację. Jasno wskazać, jakie działania mogą podjąć. Mamy wspólny cel – to ochrona środowiska, w którym żyjemy – mówił ekspert.
Efektywna gospodarka odpadami to także duże wyzwanie dla poszczególnych miast i gmin. Jak realizuje je Warszawa? - Gospodarka odpadami to zapobieganie ich powstaniu, przygotowanie ich do ponownego użycia i recykling. Trzeba zacząć od tego pierwszego punktu. W Warszawie mamy rocznie 780 tys. ton odpadów, z czego około 20 proc. nadaje się do recyklingu. W budżecie na ten cel przeznaczamy 950 mln zł rocznie. Jedną z inicjatyw miasta wraz z partnerami, Fundacją Nasza Ziemia i Coca-Colą, były recyklomaty. Cieszyły się one dużym zainteresowaniem ze strony mieszkańców, niebawem postawimy kolejnych 10 maszyn. To oczywiście kropla w morzu potrzeb, ale głównym celem tego projektu jest pokazanie warszawiakom, że recykling ma sens. Zaistnieliśmy z tym tematem w przestrzeni publicznej, zachęcamy do współdziałania benefitami w postaci zniżek na wydarzenia kulturalne. Wiemy jednak, że recyklomaty nie rozwiążą globalnego problemu – tłumaczył Franciszek Łapecki, dyrektor biura gospodarki odpadami komunalnymi w Urzędzie Miasta Warszawa.
Stolica nie ustaje w wysiłkach, by ograniczać zużycie plastiku. – W Urzędzie zrezygnowaliśmy ze słomek, to wierzchołek góry lodowej, ale chcemy pokazywać że można i warto. To jedna z najważniejszych funkcji sektora publicznego. Każdy z nas ma tu do odegrania swoją rolę: producenci, marketingowcy, miasto. Wyeliminowanie plastiku całkowicie jest raczej niemożliwe – to kwestia wygody, ale też możliwości, w 100 proc. będzie to bardzo trudne. Zachęcamy do picia kranówki, rezygnacji z jednorazowych opakowań, jednak wciąż napotykamy na opór ze strony jednostek miejskich – mówił panelista.
Zdaniem Tomasza Mikulskiego, prezesa zarządu ML Polyolefins każda kwota i działanie ukierunkowane na efekt w postaci selektywnej zbiórki to dobry pomysł.
- Dziś zbiórka spada na konsumenta (producenci ponoszą obecnie około 4 proc. kosztów). W momencie gdy koszty zostaną przerzucone na producentów, to w około 80-90 proc., nie w całości, co uważam za słuszne, bo klient też powinien je ponieść. Selektywna zbiórka ma różne oblicza, koszty są inne w zależności od gminy. Pewne jest, że źle posortowane materiały będą nas dużo więcej kosztować – przekonywał.
Co może być opakowaniem przyszłości? - Każdy produkt ma swoje wymagania. Chodzi o to, aby pozostać przy tych opakowaniach, które już są, nie udziwniać ich. Przemysł będzie szedł w kierunku rozwiązań, które pozwolą zmniejszyć masę opakowań i stosowania jednolitych tworzyw sztucznych, taki kierunek będzie obowiązywał także w przypadku papieru. Ślad węglowy to wyznacznik tego, ile energii musimy zużyć, aby dane opakowanie pozyskać, trzeba unikać opakowań, które są trudne do recyklowania, ale firmy jeszcze nie mają tej świadomości. Moim zdaniem nie można całkowicie odrzucić plastiku – uważa Tomasz Mikuski.
Czy dobrym pomysłem dla Polski jest, stosowany już w niektórych krajach, system kaucyjny?
– Moim zdaniem to, czy system kaucyjny będzie czy nie, nie ma żadnego znaczenia. Po pierwsze: wprowadzenie obowiązku o nakrętkach spowoduje, że przemysł zużyje około 210 tys. ton plastiku więcej, żeby je przymocować do opakowania. 8 mld euro to szacunkowy koszt zmiany wszystkich linii. Ale na koniec dnia tę nakrętkę trzeba będzie… odciąć od butelki. To przykład na to, że nie wszystkie forsowane obecnie rozwiązania mają sens. Jeśli popatrzymy na system w Niemczech, oparty głównie na maszynach, i przyjrzymy się, gdzie te maszyny stoją, a stoją głównie przy dużych sklepach, bo przy małych nie opłaca się ich stawiać, to mamy kolejny problem. Czy przestaniemy jeździć i kupować w mniejszych sklepach? A jeśli mali sklepikarze też będą ustawowo musieli przyjmować butelki, to co z nimi zrobią, gdzie będą je przechowywać? Efektywność systemu kaucyjnego w dużej mierze zależy od struktury handlu, a tę strukturę mamy inną niż część krajów, które go wprowadziły – wskazał Andrzej Gantner.
Jak temat gospodarki obiegu zamkniętego postrzega branża designu?
- Kwestie związane z ochroną środowiska są obecne w dyskursie publicznym, ale w briefach marketingowych próżno ich szukać. Nikt jeszcze nie myśli, że kluczem do wizerunku jest obieg zamknięty i ekologia - powiedział Łukasz Słotwiński, dyrektor kreatywny, BNA/brand new attiude, Polski Rynek Brandingu.
Zdaniem Łukasza Słotwińskiego, poziom wiedzy związanej z tematyką ekologiczną jest w społeczeństwie bardzo duży, a producenci i retailerzy powinni wyjść naprzeciw oczekiwaniom konsumentów.
- Jako designerzy nie chcemy projektować rzeczy, które szybko wylądują w koszu. Troska o środowisko nie może dziś być jedynie elementem strategii PR czy CSR, ale powinna się przejawiać w konkretnych działaniach. Być może powinniśmy się cofnąć do modelu dystrybucji sprzed 50 lat, kiedy przysłowiowy mleczarz odbierał codziennie butelki. W takim modelu widzę też ogromne pole dla branży brandingu, która może zaprojektować, jak taki proces będzie wyglądać - ocenił panelista.
Łukasz Słotwiński uważa, że priorytetem jest wyrzucać jak najmniej. - Mikroplastik jest wszędzie i na dzisiaj nie wiemy, jak może wpływać na człowieka. Powinniśmy pójść w kierunku całkowitej eliminacji plastiku. Jest to też okazja do budowania trwałej relacji z konsumentami - możemy to zrobić poprzez opakowania wielokrotnego użytku. Jestem przekonany, że w ten sposób możemy budować lojalność wobec marki. Postrzegamy opakowanie jako część ekosystemu. Chcemy robić produkt design nastwiony na obniżenie śladu węglowego – powiedział ekspert.
Dyrektor PFPŻ nawiązał raz jeszcze do kwestii systemowych rozwiązań i porównał niektóre z nich do chomika chodzącego w kółku - też jest w obiegu zamkniętym, ale z wytworzonej przez niego energii nic nie wynika. - Musimy zrozumieć, po co segregujmy odpady i że robimy to dla naszego własnego dobra. Inaczej żaden system nam nie pomoże. Po co te wszystkie projekty i ustawy? Żeby nałożyć na przedsiębiorców kolejne podatki? Jaką motywację do segregowania śmieci ma mieć przeciętny Kowalski, któremu niestraszne kary finansowe? Odpowiedź na to pytanie, wbrew pozorom, jest prosta. Robimy to, żeby przeżyć – podsumował Andrzej Gantner.