Handel stacjonarny wobec rewolucji e-commerce. Jak sieci doskonalą sklepy?

FMCG na tropie sklepu przyszłości
Sklep przyszłości będzie sklepem przede wszystkim wygodnym i zapewniającym szybkie zakupy. W 2019 roku wydawało się, że taką rolę spełnią naszpikowane technologią sklepy bez kas i obsługi. Wówczas w Polsce działało już kilka sklepów marki BioFamily, ruszył też pierwszy sklep Take&GO. Ten ostatni to projekt inspirowany amerykańskim Amazon Go. Podobnie jak w tamtejszych sklepach, tak i do Take&GO wystarczy wejść, wziąć interesujące nas towary i wyjść, bez zbędnego stania przy kasie, dokonując płatności przy użyciu aplikacji połączonej z kartą płatniczą. Wszystko oparte jest o technologię eliminującą kasy. Eksperci rynku FMCG mówili wówczas, że taki format to realizacja wizji handlu przyszłości, a dla konsumenta to całkowite spełnienie trendu convenience. W związku z tym wybrane grupy docelowe shopperów powinny z entuzjazmem przyjąć taką formę zakupów.
Wydawało się, że pandemia będzie sprzyjać rozwojowi sklepów bez kas, które zapewniają szybkie zakupy. Jednak tak się nie stało. Po ponad dwóch latach Take&GO nadal ma jeden sklep w Poznaniu, a otwarcie kolejnego, w Katowicach skończyło się niepowodzeniem. BioFamily ma pięć lokalizacji sklepów, które działają jak klasyczne sklepy, a po godzinach otwarcia i w święta jako sklepy a autonomiczne.
Tymczasem pojawił się nowy format sklepu autonomicznego – mały sklepik, wyglądający jak kiosk, ale oferujący kilkaset produktów. W takim formacie działa ZINU. Z kolei Żabka otworzyła sklep autonomiczny Żappka Store, a także rozwija sklep Nano. Tu znajdziemy już nawet 1000 różnych produktów.
Wkrótce na rynku pojawią się sklepy bezobsługowe firmy ATS Technology. Pierwsza placówka, która ma działać w modelu określanym jako ultra convenience, ruszy w najbliższych miesiącach.
Sklepy autonomiczne otwierają się w typowych lokalizacjach: m.in. w centrach miast, na dworcach kolejowych, stacjach metra, na terenie uczelni. Czy sklepy autonomiczne to „sklepy przyszłości”? Naszym zdaniem to nadal pozostanie nisza rynku FMCG. Sklepiki oferujące kilkaset SKU nie dają możliwości dużych zakupów, a wdrożone technologie AI kosztują, co odbija się na cenach. Większość Polaków na razie traktują je jako ciekawostkę lub okazję do drobnych zakupów.
Szybkie zakupy
Kolejnym sposobem na zakupy spożywcze są zamówienia online z szybkim dowozem, nawet w 15 minut. Kurierzy na rowerach dowożą zakupy kompletowane w specjalnych magazynach, tzw. dark stores, dedykowanych tylko szybkim dostawom. W ten sposób działa w Polsce już kilka marek, m.in. Jokr, Bolt, Wolt, Swyft, swoją sieć buduje też Żabka Just. Szybkie dostawy realizuje także Biedronka, poprzez aplikację Glovo.
Jednak i ten segment ma swoje słabe strony – szybkie zakupy będą szybkie tyko miejscach o dużym zagęszczeniu mieszkańców. Na razie zdobywają klientów w centrach miast. Na prowincjach i przedmieściach to nadal pieśń przyszłości. Kolejny problem to wielkość zakupów – ilość produktów nie może być duża, jeśli ma je przywieźć kurier na rowerze lub skuterze.
Sklepy stacjonarne
Sieci handlowe dobrze wiedzą, że daleko do zmierzchu sklepów fizycznych i inwestują w swoje stacjonarne markety. Szczególnie dyskonty, jako liderzy polskiego rynku FMCG, nie zasypiają gruszek w popiele. Netto, który przyspieszył rozwój dzięki przejęciu polskich marketów Tesco, chwali się nowym konceptem 3.0, nawiązującym do skandynawskich korzeni firmy. W sferze wizualnej 3.0 to minimalistyczny wystrój wnętrz, który zapewnia komfort zakupów dzięki szerokim alejkom, neutralnemu oświetleniu oraz zastosowaniu naturalnych materiałów wyposażenia wnętrz. Dodatkowo w niektórych dyskontach znajdują się kasy samoobsługowe. W tej chwili dysponuje nimi już ponad 60 sklepów Netto, a plan na rok 2022 r. zakłada uruchomienie kas w kolejnych 140 sklepach.
Z kolei Aldi otwiera sklepy w nowym koncepcie wizualnym, którego motywem przewodnim jest świeżość, widoczna zarówno w sposobie aranżacji przestrzeni, jaki i asortymentu oraz jego ekspozycji.
Lider polskiego handlu FMCG, Biedronka, także modernizuje swoje sklepy. Po formacie 2.0, przyszedł czas na standard 3.0. Sklepy są m.in. podzielone na wygodne strefy: owoców, warzyw czy strefę z produktami promocyjnymi, a w placówkach zastosowane zostały rozwiązania ekologiczne, takie jak energooszczędne urządzenia chłodnicze, działające w oparciu o gaz CO2. W sklepach zrezygnowano z palet i poszerzono alejki, pojawiły się także tradycyjne lady mięsne.
Sieci sklepów stacjonarnych zdają sobie sprawę z tego, że samo doskonalenie formatów nie wystarczy. Konieczne jest umożliwienie łączenia zakupów online z offline. Służą temu wdrażane przez sieci: aplikacje, wspomniane już zakupy przez internet z szybkim dowozem, elektroniczne gazetki.
Pułapki omnichannel
Analitycy ostrzegają jednak przez pułapkami omnichannel. IGD Retail Analysis zwraca uwagę, że detaliści mogą podejmować działania, które wywoływać mogą tarcia między zakupami online i offline. Sprzedawcy detaliczni mogą poprawić swoje wyniki ze sprzedaży online poprzez racjonalizację asortymentu i ukierunkowanie popytu na dochodowe produkty, wybierane podczas szybkich zakupów. To oznacza mniejszy asortyment dla kupujących online. Z kolei te same produkty sprzedawane w sklepie nie mogą być drogie, bo zniechęciłyby do kupna.
Sklepy muszą zatem balansować swoim asortymentem – oferując w sklepach stacjonarnych wyjątkowe produkty, nieobecne w internecie i na odwrót, aby przyciągnąć klientów do obu kanałów i jednocześnie nie pogorszyć rentowności.
Według IGD, detaliści będą musieli przyjąć szereg taktyk, aby poprawiać odwiedzalność i opracować strategie wykorzystania przestrzeni w swoich sklepach stacjonarnych w nowy sposób.
- Stacjonarny sklep przyszłości ukształtuje pięć elementów. Będzie to sklep: budzący emocje, cyfrowy, efektywny, omnichannel i zrównoważony – mówi Toby Pickard, Head of Insight – Innovation and Futures IGD.