Reklama

DlaHandlu.pl – wiadomości handlowe, FMCG, ecommerce, franczyza, sieci handlowe

Handlowy chat: Upadłością jest obecnie zagrożony każdy, najwięksi mogą stracić najwięcej

Branża spożywcza to sektor gospodarki, który może najbardziej skorzystać na kryzysie związanym z epidemią koronawirusa. Jednak upadłością zagrożony jest każdy sektor, a najwięcej mogą stracić największe podmioty - mówi nam Sebastian Sadowski-Romanov, prezes firmy Itro.
Reklama

- Branża spożywcza jest jedną z niewielu, która obecnie korzysta na sytuacji związanej z pandemią koronawirusa. Ludzie robią zapasy żywności, szczególnie tej o przedłużonym terminie ważności. To rezultat m.in. ogólnej atmosfery niepokoju, niepewności ile ta sytuacja jeszcze potrwa. Internet zapełniły memy i filmy pokazujące puste półki w sklepach i bójki o papier toaletowy. To pokazuje, w jakiej kondycji psychicznej jest społeczeństwo - komentuje Sebastian Sadowski-Romanov.

Jak widać nie każdy sektor traci na obecnej sytuacji. Ale nie wszystkie firmy przetrwają. Czy czeka nas powtórka z kryzysu z 2008 roku?

- Obecny kryzys jest inny, niż ten z 2008 roku. Wiele firm na pewno zetknie się z problemami, ale będą one wywołane przez zupełnie inny czynnik. Dziś mamy ludzi pozamykanych w domach. Nie chodzimy na zakupy, ograniczamy wydatki. Ludzie w naturalny sposób zaczynają zbierać pieniądze. Możemy przecież przeżyć bez kolejnej sukienki czy butów, możemy odłożyć wakacje. Ograniczamy wydatki do tych najbardziej potrzebnych, czyli potrzeb żywieniowych czy zdrowotnych - wyjaśnia ekspert i dodaje, że sama psychologia obecnego kryzysu będzie powodować, że wiele firm zanotuje duże spadki swoich sprzedaży. - Jeżeli nie będą one przygotowane na pod względem optymalizacji kosztów, to rzeczywiście czeka nas bardzo duża fala upadłości - podkreśla Sadowski-Romanov.

Premier Morawiecki powiedział, że piku zachorowań oczekuje na przełomie maja i czerwca czyli nasza ogólnokrajowa kwarantanna potrwa przynajmniej do czerwca. - Możemy sobie wyobrazić jak niewiele firm posiada zasoby gotówkowe, żeby tak długie przestoje przetrwać - komentuje nasz rozmówca.

- Myślę, że fala upadłości nie dotknie jednak sektora handlu żywnością. Na potrzeby związane z jedzeniem będziemy cały czas wydawać pieniądze. Dlatego też branża spożywcza jest dziś jedną z bezpieczniejszych. Należy jednak zaznaczyć, że tak naprawdę nie ma na rynku sektora który byłby całkowicie bezpieczny. Biznes bardzo często opiera się na przepływie pieniądza czyli tzw. cash flow. Kiedy firmy szukają oszczędności przestają wydawać, inwestować. Dlatego upadłość może dotknąć absolutnie każdego - zaznacza prezes Itro.

Zdaniem eksperta, największe problemy będą miały duże firmy. - Przy małych firmach mamy niskie koszty, więc dość łatwo te koszty regulować. Jeśli mamy zapas gotówki to przy niskich kosztach jesteśmy się wstanie dłużej się utrzymać. Przy firmach zatrudniających 100, 300 a nawet tysiąc osób koszty utrzymania są gigantyczne i rzadko która firma ma takie zapasy, aby utrzymać się przez kilka miesięcy bez przychodów na odpowiednim poziomie. Największe firmy stracą w ten sposób najwięcej - podsumowuje Sebastian Sadowski-Romanov.

 

 
 
 
 

Reklama

Lista tagów

Zobacz komentarze (1)

Proszę podać imię
Proszę wpisać treść komentarza
Dodając komentarz, oświadczasz, że akceptujesz regulamin forum