Marki są zmuszane do zmian wizerunku

Firma kosmetyczna L’Oreal zapowiedziała, że usunie słowa typu „biały”, „jasny” i „rozjaśnianie” z produktów do wieczornej pielęgnacji skóry. Podobne oświadczenie wydał dzień wcześniej Unilever. Z kolei firma Johnson & Johnson chce w ogóle zrezygnować z produkcji kremów do wybielania skóry. To efekt antyrasistowskiej krytyki, która rośnie w mediach społecznościowych po śmierci Afroamerykanina George'a Floyda w czasie policyjnej interwencji w Stanach Zjednoczonych Z tego samego powodu koncern Nestlé postanowił zmienić nazwy marek Chicos i Red Skin. Firma tłumaczy, że nazwy galaretek w czekoladzie Chicos i malinowych cukierków do żucia Red Skin są "nie na miejscu" i nie reprezentują wartości firmy. "Redskin" jest w angielskim obelgą używaną do opisu rdzennych plemion żyjących na terenie Ameryki Północnej, Amerykanów, natomiast "chico" to określenie stereotypowego przedstawiciela społeczności Latynosów. Nową wizualizację ma mieć też chińska marka pasty do zębów Darlie produkowanej przez koncern Colgate-Palmolive.
- Powiedziałabym, że w sprawach tak wrażliwych i ważnych jak szacunek dla różnic rasowych zawsze lepiej być o kilka kroków bardziej "correct" niż mniej. Strategie wymienionych marek trzeba też osadzić w kontekście - pamiętajmy, że wiele tych decyzji zapada w Stanach, które niosą ogromny bagaż historyczny, a kwestie konfliktów i nierówności na tle rasowym są realnym problemem społecznym. To, co z perspektywy Polski może wydawać się neutralne, w ojczyźnie "Kolei Podziemnej" może budzić żal, a w obecnej napiętej sytuacji politycznej, podgrzewanej niestety przez prezydenta Trumpa, stanowić symbol uwstecznienia i nietolerancji. Więc to dobrze, że marki się starają być "po dobrej stronie mocy" - komentuje dla Wirtualnemedia.pl Hanna Waśko, managing director agencji Big Picture.
Czytaj więcej na www.wirtualnemedia.pl