Na czytelnię, dworzec i zakład pogrzebowy. Co jeszcze może się wydarzyć w związku z zakazem handlu?

- Rząd uszczelnił zakaz handlu, by położyć kres wyrastającym jak grzyby po deszczu placówkom pocztowym.
- Handel szuka jednak sposobów, by nadal otwierać sklepy w niedziele.
Uszczelniony zakaz handlu
1 lutego br. weszła w życie nowelizacja ustawy o ograniczeniu handlu w niedziele i święta, ograniczająca możliwość omijania zakazu przez sieci, które podpisywały umowy z firmami kurierskimi i pocztowymi umożliwiając w swoich placówce odbiór przesyłek. Na początku ze statusu placówki pocztowej korzystały głównie sklepy franczyzowe, z czasem - wszyscy liczący się gracze, włączając w to również sieci DIY.
Zgodnie z nowelą, w niehandlowe niedziele duże sklepy zatrudniające pracowników nie mogą działać pod pretekstem świadczenia usług pocztowych, jeśli przychody z tej działalności będą stanowić mniej niż 40 proc. przychodów ze sprzedaży danej placówki.
Nowelizacja wprowadziła również określenie "przeważająca działalność", które oznacza rodzaj przeważającej działalności wskazany we wniosku o wpis do krajowego rejestru urzędowego podmiotów gospodarki narodowej, jeżeli działalność ta jest wykonywana w danej placówce handlowej i stanowi co najmniej 40 proc. miesięcznego przychodu ze sprzedaży detalicznej.
Coraz trudniej uchylić się od przestrzegania prawa
31 stycznia br. w Dzienniku Ustaw w styczniu opublikowano rozporządzenie Ministra Finansów w sprawie ewidencji miesięcznego przychodu ze sprzedaży. Teraz przeważająca działalność, którą prowadzą sklepy będzie musiała być dodatkowo ewidencjonowana. Sklep musi określić tylko jeden rodzaj prowadzonej działalności. Do przeważającej działalności nie wlicza się przychodów z gier i zakładów, a także sprzedaży pomiędzy przedsiębiorcami na podstawie faktur VAT, gdy jest ona związana z prowadzoną działalnością gospodarczą.
- Przedsiębiorcy, którzy prowadzą działalność korzystając z wyłączeń przewidzianych z mocy prawa, na podstawie art. 6 ust. 3 ustawy o ograniczeniu handlu w niedziele i święta oraz niektóre inne dni, są zobowiązani do prowadzenia ewidencji. W związku z czym będzie im znaczniej trudniej uchylić się od obowiązku przestrzegania zakazu handlu, gdyż w toku postępowania kontrolnego inspektor pracy będzie miał prawo żądać od nich przedłożenia omawianej ewidencji - komentuje projekt rozporządzenia MF Kancelaria Radcy Prawnego Anna Stępień z Gdańska.
W związku z tym przedsiębiorcy, którzy wykonują działalność wspomnianą wyżej będą mogli korzystać z wyłączeń, tylko w sytuacji gdy działalność taka wyniesie minimum 40 proc. netto ogółu miesięcznych przychodów.
Rozporządzenie skomentował dla nas Alfred Bujara, szef handlowej „Solidarności”.
- Nie będzie można prowadzić działalności handlowej w niedziele pod pretekstem prowadzenia kolektury, gdyż ta działalność nie może być wliczana do przychodów. Działalność gospodarcza pomiędzy przedsiębiorcami również nie może być wliczana i to moim zdaniem jest duże uszczelnienie ustawy ograniczającej niedzielny handel. W przypadku poczty trzeba udokumentować 40 proc. netto sprzedaży z tytułu usług pocztowych, więc wiele placówek nie spełni tego wymogu. Nowelizacja określa przychód ze sprzedaży detalicznej, a co za tym idzie nie obejmuje podatku od towarów i usług. Cieszymy się, że w rozporządzeniu zostały uwzględnione nasze postulaty. Liczymy, że obchodzenie przepisów wreszcie się skończy i pracownicy handlu odzyskają prawo do wolnej niedzieli. Uszczelnienie ustawy o ograniczeniu handlu w niedziele to niewątpliwy sukces handlowej „Solidarności” - powiedział.
Jeśli nie placówka pocztowa, to co?
Nowelizację ustawy o ograniczeniu handlu w niedziele i święta skomentował dla nas także Dawid Suszyński,
właściciel kancelarii adwokackiej w Gdańsku, prowadzący bloga "Adwokat Gdańsk".
- O ile wyjątek dotyczący placówek pocztowych został zawężony, gdyż zapewne w ocenie ustawodawcy był on nadużywany, to w mojej ocenie racjonalny ustawodawca świadomie pozostawił kilka innych możliwości odstępstw od zakazu handlu w niedzielę. Przykładowo, przedsiębiorca może korzystać z nieodpłatnej pomocy małżonka, dzieci własnych, dzieci małżonka, dzieci przysposobionych, rodziców, macochy, ojczyma, rodzeństwa, wnuków, dziadków, o ile osoby te nie są u niego zatrudnione (art. 6 ust. 4 i 5 ustawy o zakazie handlu w niedziele) - ocenia ekspert.
Wskazał także na zapisy z ustawy antycovidowej. - Niezmieniony pozostał także wyjątek zgodnie z którym w czasie stanu epidemii zakaz handlu w niedziele nie obowiązuje w zakresie wykonywania czynności związanych z handlem, polegających na rozładowywaniu, przyjmowaniu i ekspozycji towarów pierwszej potrzeby oraz powierzania pracownikowi lub zatrudnionemu wykonywania takich czynności. Z uwagi na bardzo szeroką definicję „towaru pierwszej potrzeby”, rodzi to możliwość zaistnienia sytuacji, w której w sklepie w niedzielę będzie za ladą stał właściciel (lub członek rodziny), a pracownik sklepu będzie zajmował się jedynie ekspozycją, przyjmowaniem, czy rozładowywaniem towarów - dodał.
Przepisy są po to, by je omijać?
Ustawa ustawą, a życie życiem. Pokazała to miniona niedziela. Cieszyński Intermarche postanowił "przekształcić się" w dworzec autobusowy, a dwa inne markety ogłosiły, że są klubem czytelnika.
W placówce Intermarche w Cieszynie miała nawet miejsce interwencja policji, bo w lokalu sprzedawano alkohol. Teraz właściciele sklepu mogą odpowiadać za złamanie zapisów ustawy o wychowaniu trzeźwości i przeciwdziałaniu alkoholizmowi, zgodnie z którą alkohol nie może być sprzedawany w obiektach transportu publicznego. Interwencja miała miejsce na wniosek handlowej Solidarności.
Co na to sama Grupa Muszkieterów? - Supermarkety sieci Intermarché, zarządzanej przez Grupę Muszkieterów, prowadzą polscy, niezależni przedsiębiorcy. Mają oni bezpośredni wpływ na kierowanie swoim przedsiębiorstwem. Niezależność ta dotyczy również komplementarnych usług, na których wprowadzenie decydują się właściciele. Grupa Muszkieterów nie ingeruje w decyzje przedsiębiorców, a celem Intermarché jest rozwój szyldu z poszanowaniem prawa właścicieli supermarketów do decydowania o ich spółce - odpowiedziało nam biuro prasowe.
Jak było w przypadku Żabki? Część sklepów może być ustawowo czynna w niedziele, jeśli za ladą stoi właściciel. Część placówek postawiła samoobsługę: pracownik otwiera sklep, a klienci obsługują się sami. W tym przypadku pracownik nie staje za kasą, ale może np. wykładać towar. Żabki, które otworzyły się w niedzielę jedynie w formie samoobsługowej, nie oferowały szeregu usług, w tym m.in. sprzedaży hot-dogów, odbioru paczek, opłacania rachunków czy zwrotu butelek. W mediach pojawiły się również informacje, że jeden ze sklepów tej sieci stał się warzywniakiem.
Co jeszcze może przyjść do głowy detalistom?
- Sądzę, że poszukiwane będą rozwiązania hybrydowe, wykorzystujące prace organizacyjne dopuszczane przez „zaostrzoną” ustawę, z działalnością np. paczkomatową, czy wydzielanie jakiegoś „subsklepu” przy stacjach paliwowych lub innych formach dozwolonego handlu i usług. Trudno to przewidzieć - mówi Andrzej Faliński, wiceprezes Stowarzyszenia Forum Dialogu Gospodarczego.
Jak się dowiedzieliśmy, jedną z takich hybryd może być niedzielna działalność handlowo-... pogrzebowa. Na taki ruch zdecydowała się jedna z sieci prowadzących sklepy spożywcze w kilkudziesięciu lokalizacjach na Górnym Śląsku.
Zdaniem Andrzeja Falińskiego zaciskanie pętli zakazów na najlepiej radzącym sobie w kryzysie sektorze gospodarki nie jest mądrym podejściem.
Odmiennego zdania są związkowcy. - Apeluję do wszystkich pracowników, ale także obywateli w naszym kraju, którym zależy na tym, aby pracownicy w handlu też mieli odpoczynek. Jeżeli zauważą, że w niedzielę są otwarte sklepy czy sieci handlowe, by te procedery zgłaszali do inspekcji pracy. A te inspekcje pracy powinny nakładać w takich wypadkach najwyższe kary, czyli te po 100 tysięcy zł – powiedział przewodniczący „Solidarności”, Piotr Duda.
Więcej na portalspozywczy.pl