Piotr Woś: Dobrze zaprezentowana oferta jakościowa to przyszłość supermarketów

Jak w Pana opinii będzie się zmieniał cały segment supermarketów w Polsce? Na co stawia ten format?
Wbrew pozorom odpowiedzią na to pytanie może być obserwacja sieci dyskontowych. Są coraz bardziej aspirujące jeśli chodzi o asortyment, a nawet sam wygląd placówki handlowej. Popatrzmy chociaż na 600. sklep sieci Lidl, który ma zupełnie inny wygląd niż wcześniejsze placówki. Widać to również na przykładzie sieci Carrefour, która stara się polepszyć wizerunek swoich sklepów. Dobrze zaprezentowana oferta jakościowa to przyszłość segmentu, w którym operujemy.
Czyli nie planujecie Państwo wchodzenia w nowe formaty, jak np. Stokrotka, która zapowiedziała otwieranie sklepów convenience?
Testujemy różne nowe rozwiązania. W zeszłym roku zainwestowaliśmy w projekt Market, który jest dedykowany mniejszym lokalizacjom. Był to jednak tylko pilotaż konceptu. Na razie nie chcemy go rozwijać. Sytuacja na rynku małych sklepów wygląda tak, że ci którzy już zajęli swoją pozycję będą dalej się rozwijać i nie oddadzą tak łatwo zdobytych udziałów rynkowych. My stawiamy na rozwój w naszej formule, w której się wyspecjalizowaliśmy, czyli supermarketów i tego będziemy się trzymać.
Jak ocenia Pan sytuację handlu detalicznego w Polsce. Co się będzie działo na rynku w najbliższym czasie?
Rynek handlu detalicznego cały czas ewoluuje, zmienia się. W formacie dyskontów mamy dwóch zdecydowanych liderów – Biedronkę i Lidla – którzy rozwijają się . Gracze hipermarketowi, czyli Auchan, Carrefour, Kaufland i Tesco też zajmują ustalone na rynku miejsca. Pod znakiem zapytania jest jedynie przyszłość tej ostatniej sieci, która wciąż nie zdecydowała, czy pozostanie w krajach Europy Środkowo-Wschodniej. Rynek małych sklepów jest silnie spolaryzowany, dzięki działalności Eurocashu, który go w dużej mierze kształtuje. Drugim dużym, liczącym się graczem jest sieć Żabka. Jeśli zaś chodzi o supermarkety przewiduję, że właśnie w tym formacie zajdą największe zmiany. Jeden z graczy, czyli sieć MarcPol, zakończył już działalność. Prawdopodobnie do końca roku z rynku zniknie delikatesowy szyld Alma. Z kolei sieć Carrefour prezentuje w tym segmencie ciekawe rozwiązania – m.in. miejski koncept supermarketu premium.
W czym według Pana należy upatrywać przyczyn kłopotów Marcpolu i Almy?
Powiedziałbym, że w tym roku wypłynęły problemy, których początku upatrywałbym w okresie roku poprzedniego. Dlaczego wtedy? Bo wówczas dyskonty dokonały dużej wolty asortymentowej. Główni gracze znacząco poszerzyli asortyment, upodabniając się tym samym do supermarketów. Marcpol nie miał na tyle dużej skali działania i wyróżników, aby się przed tym zjawiskiem obronić, dlatego sieć odnotowała istotne spadki sprzedaży.
Państwo podjęliście próbę zwiększania skali działania przez organizację grupy zakupowej GH PL Plus. Jakie macie wobec niej plany?
Grupa GH PL Plus jest na etapie rozwoju, ale dzisiaj trudno powiedzieć, jak jej skład będzie wyglądał np. za rok. Chcemy, żeby obrót Grupy wynosił 10 mld zł i ten cel wymaga jeszcze zaangażowania co najmniej 1 lub 2 udziałowców do współpracy. Nad tym obecnie pracujemy.
A co z konsolidacją? Nie planujecie Państwo aktywności w tym zakresie?
Nasza strategia konsekwentnie skupia się na rozwoju organicznym, a nie na przejęciach. Zresztą myślę, że dalsza konsolidacja, zwłaszcza w niektórych segmentach rynku będzie trudna, ze względu na obecny wysoki poziom koncentracji i ewentualne zastrzeżenia wobec kolejnych akwizycji ze strony UOKiK. Obserwujemy już obecnie takie sygnały. Urząd od dłuższego czasu analizuje sytuację odnośnie wniosku Eurocash w sprawie przejęcia sieci Eko Holding i ciągle odwleka wydanie ostatecznej decyzji. Także dla liderów rynkowych, np. Biedronki, droga kolejnych przejęć wydaje się w rzeczywistości zablokowana, właśnie ze względów formalnych - z uwagi na fakt posiadania wysokich udziałów rynkowych. W segmencie hipermarketów też trudno myśleć o konsolidacji.
A w segmencie supermarketów jest jeszcze miejsce na działania konsolidacyjne?
Żadna sieć supermarketów nie przekracza obrotów rzędu 5 mld zł, więc jeżeli w jakimkolwiek segmencie rynku mogłoby dojść do koncentracji, to właśnie na rynku supermarketów. Trudno kreślić jakieś konkretne scenariusze. Ja mogę jednak powiedzieć na pewno, że Piotr i Paweł w najbliższej perspektywie chce być jedną z trzech największych sieci supermarketów, zajmujących bardzo dobrą pozycję, zwłaszcza na rynku dużych miast.
Jak w zrealizowaniu tego celu ma Państwu pomóc rozwój sprzedaży internetowej? Jak na zwiększenie Państwa udziałów wpłynie zamknięcie Alma 24.pl?
Polski rynek e-grocery, zwłaszcza jeśli chodzi o udziały poszczególnych firm, zmienia się teraz dynamicznie. Alma24.pl zakończyła działalność, więc automatycznie jej udziały zostaną rozdysponowane pomiędzy pozostałych graczy. Nasze udziały w rynku rosną. W tym roku notujemy około 20-proc. przyrost sprzedaży rdr. i przewidujemy, że w przyszłym roku przyrost będzie co najmniej na tym samym poziomie. Realizujemy obroty rządu kilkudziesięciu milionów złotych rocznie z czego połowę --w Warszawie.Stolica jest oczywiście największym rynkiem internetowej sprzedaży żywności. Z punktu widzenia naszej strategii, czyli zajmowania wysokiej pozycji rynkowej w dużych miastach, rozwój sprzedaży online jest bardzo ważny. Dlatego zdecydowaliśmy się na dedykowany tylko aglomeracji warszawskiej magazyn logistyczny obsługujący e-zakupy. Magazyn w Ożarowie Mazowieckim pozwala obsługiwać trzykrotnie wyższą ilość zamówień niż dotychczas i umożliwia dostawę do klienta w 4 godziny od złożenia zamówienia. Kolejną dużą zmianą będzie nowa odsłona witryny naszego sklepu internetowego, którą zaprezentujemy na początku roku 2017.. Myślimy też o nowych metodach odbioru zakupów z naszego e-sklepu. Na razie nie chciałbym ujawnić szczegółów, ale nasi klienci mogą liczyć na nowe rozwiązania w tym zakresie.
Zapowiadacie Państwo też wprowadzenie nowinek technologicznych do sklepów stacjonarnych. Na czym będzie polegał ten projekt?
Na przełomie roku planujemy w sklepach Piotra i Pawła start projektu, który ma na celu ułatwianie i poprawienie komfortu robienia zakupów. Jest to tzw. self scanning. To rozwiązanie będzie oparte o smartfony, których konsumenci używają powszechnie. Do zeskanowania zakupionych produktów nie będą musieli używać żadnych specjalnych urządzeń,- wystarczy ich własny telefon i nasza aplikacja skanująca, która pozwoli podsumować zakupy jeszcze przed dotarciem do kasy. Obecnie podobny projekt funkcjonuje z powodzeniem w 3 sklepach Piotr i Paweł w rejonie Warszawy. Teraz w nowej wersji ruszamy z nim szerzej.
W jaki sposób na Państwa plany i inwestycje wpływa duża aktywność ustawodawcy, którą obserwujemy w ostatnim czasie w odniesieniu do handlu?
Jesteśmy zawsze za tym, żeby handel nie był przeregulowany, bo najlepszym regulatorem branży jest wolny rynek. Zbyt duża ingerencja ustawodawcy może skutkować tym, że może dojść do nierównowagi lub sytuacji, w której pozycja jednych podmiotów względem drugich zostanie zachwiana. Z tego powodu wydaje się, że wszelkie zakazy, w tym dyskutowany obecnie zakaz handlu w niedzielę, mogą uderzyć nie tylko w branżę handlową, ale przynieść dyskomfort także dla klientów. Liczymy, że jeżeli nawet doszłoby do wprowadzenia zakazu handlu w niedzielę, to będzie to ograniczenie wprowadzane stopniowo dla wybranych niedziel, tak by klienci byli się w stanie przyzwyczaić do nowego trybu robienia zakupów, w ciągu 6 a nie 7 dni, jak dotychczas.
Dziękuję za rozmowę.