Pisarze sci-fi mają przewidzieć przyszłość korporacji

Kiedy drugi człon określenia „science fiction” przestaje być adekwatny, ktoś zgarnia grube miliony. Duże korporacje rozumieją to coraz lepiej, mając przed oczami dziesiątki niekwestionowalnych dowodów.
— Prototyp jednego z najbardziej wpływowych produktów XXI w. nie został wymyślony w Cupertino czy Mountain View. Praca nad nim rozpoczęła się pół wieku temu, na stronach miesięcznika poświęconego tematyce pulp fiction — pisze Brian Merchant. Autor książki “The One Device: The Secret History of the iPhone” odnosi się do opublikowanego w 1956 r. opowiadania Philipa K. Dicka, którego twórczością inspirowało się całe pokolenie naukowców. Jednym z nich jest John Underkoffler, który na początku nowego tysiąclecia pracował nad urządzeniem umożliwiającym interakcję z danymi za pomocą specjalnych rękawiczek. Zainteresował się nim Alex McDowell, production designer pracujący przy filmie Stevena Spielberga „Raport mniejszości”. Prototyp urządzenia pojawił się w hollywoodzkiej produkcji i — jak przekonuje Merchant — stał się w ten sposób jednym z najważniejszych fikcyjnych interfejsów użytkownika. — Bas Ording, jeden z głównych projektantów UI oryginalnego iPhone'a, powiedział mi, że inspirował się opartym na gestach systemem z „Raportu mniejszości” — wspomina Merchant. Można więc z czystym sumieniem stwierdzić, że urządzenie, które nadało kształt współczesnym smartfonom, powstało dzięki twórczości amerykańskiego pisarza science fiction, Philipa K. Dicka.
W dorobku Stanisława Lema, wybitnego polskiego pisarza, filozofa i futurologa znajdują się zapowiedzi takich technologii, jak urządzenia mobilne czerpiące informacje z wielkiej, ogólnodostępnej bazy danych, wirtualna rzeczywistość czy czytniki e-booków. Co ciekawe, powstały na początku drugiej połowy XX w. — Wyobraźnia człowieka to potężne narzędzie, które nie działa w oderwaniu od jego otoczenia i realnych doświadczeń. Trzeba jednak pozwolić jej działać w sposób nieskrępowany. Powstające w ten sposób wizje świata, nawet te najbardziej szalone, mówią o naszych potrzebach i pragnieniach. Są więc niezwykle istotne, bo wyznaczają kierunek rozwoju, stawiając poprzeczkę inżynierom — mówi Irek Piętowski, konsultant innowacji w DT Makers, firmie specjalizującej się w design thinking.
Jego zdaniem zazwyczaj musi minąć trochę czasu, nim technologia rozwinie się wystarczająco, aby urzeczywistnienie takich projekcji stało się możliwe. Nie przeszkadza to jednak wielkim korporacjom, które w kreatywności twórców science fiction dopatrują się szans na dalszy rozwój, a często nawet — przetrwanie. Naprzeciw wychodzą im takie firmy, jak prowadzona przez Alexa McDowella Experimental.design czy SciFuture Ariego Poppera. Ta pierwsza skupia się na worldbuildingu, czyli tworzeniu modeli fikcyjnego świata z przyszłości. Te spekulatywne wizje, oparte o głębokie badania i dokładne dane, pozwalają spojrzeć na domniemaną rzeczywistość z każdej możliwej strony. — Worldbuilding polega na zrozumieniu świata na tyle głęboko, aby narracje bez wysiłku wypłynęły z jego struktury — mówi McDowell, który zepchnął na bok hollywoodzkie produkcje filmowe, aby zmieniać świat na lepszy, nakierowując go na optymalną wersję przyszłości. Z jego usług korzystają takie instytucje, jak np. Uniwersytet Alaski, którego władze chciały zapoznać się z modelem Ameryki osadzonym w niedalekiej przyszłości, w którym edukacja jest całkowicie podporządkowana uczniowi.
Swoim własnym modelem świata z przyszłości mogą pochwalić się już takie firmy jak Nike, the American Society of Civil Engineers czy Boeing. McDowell i jego współpracownicy pracowali również nad projektem dla Forda, którego motywem przewodnim było miasto przyszłości, w którym samochody i współdzielone, autonomiczne pojazdy ustępują miejsca pieszym. Prototyp miasta, zaprezentowanego na targach Consumer Electronics Show w roku 2018, opiera się na idei ruchu wolnego od wypadków, korków i… samochodów. — Umożliwiając jednego rodzaju wolność, ograniczamy inną — powiedział Jim Hackett, dyrektor generalny Forda. Przyznał on również, że samochody wpływają niekorzystnie na życie w mieście.
Największy konkurent firmy McDowella, SciFuture, podchodzi do tematu z innej strony, oferując swoim klientom tworzone na zamówienie historie sci-fi. — To sposób na prototypowanie przyszłości — mówi jej CEO, Ari Popper. Jego firma zatrudnia ponad 200 pisarzy — od nikomu nieznanych, po takie nazwiska jak Ken Liu. Jedna z takich historii powstała na zlecenie U.S. Army Cyber Institute, Citibank, NYPD i Cisco. „Two Days After Tuesday” to scenariusz hackerskiego ataku, w wyniku którego cyfrowa infrastruktura wykorzystywana do zarządzania łańcuchem dostaw w nowojorskim porcie przestaje działać. Hakerzy, będący także terrorystami, wykorzystują zamieszanie, aby zdetonować w mieście bombę. Liczne ofiary, spadki na giełdzie, chaos i wojsko na ulicach — taki obrót zdarzeń to prawdziwy test zarówno dla służb, jak i firm odpowiedzialnych za infrastrukturę. Dokument opracowany przez firmę Ariego Poppera zawiera dokładną analizę zagrożeń, mogących pojawić się w różnych etapach rozwoju tej dystopijnej historii. Na jej podstawie Cisco opracowała pięć różnych pomysłów na biznes i zainwestowała ćwierć miliona dolarów w ich rozwój. — Tworzymy biznes, wykorzystując science fiction do tworzenia innowacji. Staramy się skupić na dobru społecznym, a nie tylko na innowacji dla dobra innowacji. Myślimy dużo o etyce. Na przykład jesteśmy weganami, więc dużo naszych rozważań skupia się na produkcji żywności — mówi Popper.
W 2017 r. firma doradcza PricewaterhouseCoopers, która doradza 440 korporacjom z listy Fortune 500, opublikowała dokument zachęcający do korzystania z science fiction do tworzenia innowacji biznesowych. — Spojrzenie na przyszłość z takiej perspektywy jest szczególnie istotne w przypadku dużych organizacji o mało elastycznych modelach biznesowych. Przykład Nokii pokazuje, jak łatwo z powodu krótkowzroczności utracić pozycję hegemona i w kilka lat praktycznie wypaść z rynku. Podobny los spotkał firmę Kodak, która już w 1975 r. jako pierwsza wypuściła aparat cyfrowy, jednak nie potrafiła odnaleźć się w świecie, w którym klisza jest reliktem przeszłości. Jej upadku można było uniknąć, wdrażając plan rozwoju oparty o wizję przyszłości rodem z science fiction — zwraca uwagę Irek Piętowski.