Polacy przegrali dawno, ale Brytyjczycy chcą odbić handel z rąk Niemców

W Wielkiej Brytanii szykuje się walka o konsumenta. Ani dyskonty, ani rodzime supermarkety nie zamierzają odpuścić. Dyrektor generalny Aldi w Wielkiej Brytanii, Giles Hurley, obiecuje najniższe ceny w Wielkiej Brytanii „bez względu na wszystko”. Brytyjskie sieci nie składają broni - zaakceptowały już spadek zysków. Ceny są najważniejsze.
Aldi obiecuje najniższe ceny bez względu na wszystko. Brytyjczycy stają do walki
Takie cenowe deklaracje Aldi zmuszają głównych brytyjskich graczy – lidera rynku Tesco, Sainsbury's, Asda i Morrisons – do obniżenia kosztów, aby mogli utrzymać ceny i zatrzymać konsumentów, którzy zostali dotknięci kryzysem kosztów utrzymania.
„Tylko w okresie świątecznym kupujący przenieśli 58 milionów funtów (70 milionów dolarów) (zakupów) z Tesco i Sainsbury's do Lidla” – powiedział agencji Reuters dyrektor generalny Lidl GB Ryan McDonnell.
Dyskonty okazały się wielkimi zwycięzcami w okresie świątecznym, przyciągając kupujących ze wszystkich grup, a grudniowa sprzedaż Aldi i Lidla wzrosła odpowiednio o 26% i 25%.
Aldi i Lidl - niemiecki duet ma sprzedaż jak marzenie
Niemiecki duet zdobył już ponad 16% brytyjskiego rynku, ale analitycy i dyrektorzy sklepów spożywczych spodziewają się, że te liczby w ciągu dekady podwoją się, ponieważ dyskonty wydają setki milionów funtów na ekspansję.
Aldi celuje w 1200 sklepów w Wielkiej Brytanii do 2025 roku z obecnych 990, a Lidl celuje w 1100 z ponad 950.
Brytyjscy operatorzy mają trudności z konkurowaniem z dyskontami m.in. ze względu na skalę działania Niemców. Ci gracze są obecni w ponad 30 krajach, w tym w Stanach Zjednoczonych, gdzie szczególnie dobrze prosperuje Aldi.
Aldi i Lidl nie muszą martwić się o nastroje akcjonariuszy. Tesco musi
Ta skala gwarantuje lepsze warunki podczas negocjowania umów z dostawcami, a jednocześnie są w stanie spojrzeć na zysk w dłuższej perspektywie, ponieważ są własnością prywatną i nie muszą martwić się o akcjonariuszy ani ceny akcji.
Dyskonty rządzą w Niemczech, Polsce, Danii i Norwegii. Wyspy nadal walczą
Dyskonty posiadają ponad jedną trzecią sektora w krajach takich jak Niemcy, Polska, Dania i Norwegia, a brytyjski rynek zakupów prawdopodobnie pójdzie w ich ślady.
„Wielka Brytania zapewne przyjmie model jaki funkcjonuje w wielu krajach europejskich” – powiedział agencji Reuters Leigh Sparks, profesor studiów detalicznych na Uniwersytecie Stirling w Szkocji.
Aldi UK, którego właścicielem jest Aldi Süd, jest obecnie czwartym co do wielkości sklepem spożywczym w Wielkiej Brytanii z udziałem w rynku wynoszącym 9,2%, według Kantar. Lidl, część grupy Schwarz, jest szóstym co do wielkości graczem z udziałem 7,1%.
Brytyjczycy chcą odbić handel. Likwidują lady mięsne a kasjerów zastępują maszynami
Tesco i Sainsbury's już zareagowały na zmiany, likwidując lady mięsne, rybne i delikatesowe w sklepach oraz zastępując dużą liczbę kasjerów różnymi formami automatyzacji.
Te działania odzwierciedlają wnioski wyciągnięte podczas kryzysu finansowego w 2008 r., kiedy Aldi i Lidl zapewniły sobie przyczółek w Wielkiej Brytanii, znacznie lepiej utrzymując ceny na swoim asortymencie 2000 produktów, głównie marek własnych, w porównaniu z 30 000-40 000 w dużych supermarketach.
Ponieważ Wielka Brytania balansuje na krawędzi recesji, a inflacja w żywności przekracza 15%, tym razem tradycyjni gracze podejmują walkę. Różnica cenowa się zmniejsza.
Tesco i Sainsbury's dopasowują teraz ceny setek kluczowych artykułów do poziomu Aldi. Akceptują również zmniejszenie zysku, chcą walczyć o rodzimy handel.
„Mamy obecnie najsilniejszą pozycję od wielu, wielu lat” – powiedział w zeszłym miesiącu dyrektor generalny Tesco, Ken Murphy, podczas gdy dyrektor generalny Sainsbury's, Simon Roberts, powiedział, że podnosi ceny o mniej niż wszyscy jego kluczowi konkurenci.
Nikt nie zniszczy Tesco, ale co z Sainsbury's
Niektórzy inwestorzy twierdzą, że tradycyjni gracze najgorsze już przetrwali i że prawie 5% dywidendy w Tesco i Sainsbury's czynią z nich solidną inwestycję.
„Płacą atrakcyjne dywidendy, są o wiele prostszymi biznesami niż wcześniej i generują gotówkę, to jest atrakcyjne”, powiedział jeden z 50 największych akcjonariuszy tych sieci.
Znawcy branży mówią jednak, że dalszy wzrost Aldi i Lidla jest nieubłagany.
„Jedyne pytanie brzmi, kto sceduje swój udział w rynki i w którym momencie stanie się to problematyczne dla jednego lub kilku graczy” – powiedział agencji Reuters jeden z weteranów sektora.
„Nikt nie zniszczy Tesco, ale w pewnym momencie ktoś może zniszczyć Sainsbury's” – dodał.