Reklama

DlaHandlu.pl – wiadomości handlowe, FMCG, ecommerce, franczyza, sieci handlowe

Poradnik: Koszt inwestycji w sklepik szkolny to ok. 6 tys. zł

W Polsce działa blisko 30 tys. szkół. W ponad połowie funkcjonują sklepiki szkolne. Po wejściu w życie nowych przepisów, wydanych przez Ministra Zdrowia część z nich zamknęła się. Jednak jak przekonują eksperci prowadząc sklepik można liczyć na 3 tys. zł zysku.
Reklama

Najemcy podkreślają, że nie zarobią na sprzedaży zdrowych kanapek, a dzieci i tak kupią chipsy i batoniki w pobliskich sklepach, ponieważ są to produkty, które lubią najbardziej. Dotychczas sklepiki szkolne działały jak małe sklepy spożywcze, których jedyną misją było zakupienie towaru w hurtowni, a później sprzedaż. To zbyt mało, by prowadzić odpowiedzialny społecznie biznes. A trzeba zdać sobie sprawę, że sklepik szkolny powinien być właśnie takim biznesem – mówi Barbara Lewicka-Kłoszewska z Fundacji BOŚ, która od 2011 roku prowadziła program „Sklepiki szkolne - zdrowa reaktywacja”, przeznaczając rocznie blisko 50 tys. zł na granty, dzięki którym sklepiki mogą zmienić się w zdrowe bufety śniadaniowe.  

Dotychczas na przykładowej sklepikowej półce znajdowało się ponad 700 łyżeczek cukru (sacharozy), 13 łyżeczek soli, 1425 g tłuszczu oraz 700 g nasyconych kwasów tłuszczowych – tak wynika z wyliczeń dietetyków Fundacji BOŚ. – Mówimy tylko o jednej półce, a nie o całym sklepiku – podkreśla Aleksandra Koper, dietetyczka odpowiedzialna za wyliczenia. Co powinno znaleźć się wśród sklepikowych produktów, by spełniać wymogi Ministra Zdrowia? - Przede wszystkim kanapki z ciemnego pieczywa z warzywami, pastami warzywnymi lub rybnymi, dobrej jakości wędlinami oraz nabiałem. Do tego koktajle lub musy, zdrowe jogurty z muesli lub owocami, sałatki, soki owocowe lub warzywne bez dosładzania, małe przekąski np. naleśniki zbożowe z pieczonymi jabłkami i rodzynkami, babeczki z kaszy gryczanej z dodatkiem warzyw, orzechy, suszone owoce – wylicza. Co powstrzymuje najemców przed sprzedawaniem takich produktów? – Przypuszczam, że model biznesowy, który przyjęli za właściwy i według którego dotychczas funkcjonowali – zaznacza Magdalena Olczak, doktorantka ekonomii w SGH. – Znam wiele przypadków, w których najemca dzierżawił kilka lub kilkanaście sklepików jednocześnie, zatrudniał sprzedawczynie w każdym z nich i zaopatrywał się w towar w hurtowni. Taki człowiek nie ma dziś czasu, ani odpowiedniej załogi, by przygotowywać gotowe posiłki na miejscu, a tym bardziej robić to codziennie. Często nie ma też odpowiedniego sprzętu, a jego zakup musiałby sfinansować kredytem. Przede wszystkim nie ma jednak kompetencji ani wiedzy, by oferować dobrze skomponowane produkty, ponieważ dotychczas był przede wszystkim handlowcem – podsumowuje Magdalena Olczak. – Naszym zdaniem to dobry moment, by dotychczasowi najemcy zmienili sposób myślenia o prowadzeniu sklepików szkolnych. To również dobry moment, by te sklepiki, które zostały „zamknięte lub porzucone” trafiły w ręce osób, które chcą prowadzić biznes z misją, znają się na zdrowym żywieniu, mają cierpliwość, by wypróbowywać nowe przepisy, chcą prowadzić dialog z dziećmi i dążyć do sytuacji, w której zarówno dzieci chcą kupować zdrowe produkty i dania, jak i oni sami generują zysk z tej sprzedaży – podsumowuje Barbara Lewicka – Kłoszewska.

Koszt inwestycji to około 6 tys. złotych, już z zakupionym towarem. Koszty miesięczne, które trzeba brać pod uwagę to opłata za czynsz (najem) oraz media, około 500 zł miesięcznie, w zależności od szkoły. Według wyliczeń przygotowanych przez magazyn „Własny biznes franchising” spodziewane przychody w sklepiku to ok. 7,5 tys. zł miesięcznie, które po opłaceniu podatków i odjęciu poniesionych kosztów dają ok. 3 tys. zł zysku. W co wyposażyć sklepik, by mógł oferować zdrowe produkty? - W przypadku, gdy pomieszczenie przeznaczone na sklepik szkolny ma dostęp do bieżącej wody, ma zapewnione miejsce na umywalkę do mycia rąk i zlew do mycia żywności, produkty takie jak kanapki, sałatki, koktajle mogą być przygotowywane na miejscu w sklepiku. Wówczas sklepik powinien mieć blat kuchenny, szafkę na żywność suchą, lodówkę, blender, deski do krojenia, noże kuchenne, miski. Dodatkowo może znaleźć się w nim krajalnica, grill elektryczny, naleśnikarka i inne sprzęty. Trzeba pamiętać, że osoby pracujące w sklepiku muszą spełniać wymagania stawiane dla personelu kuchennego, czyli posiadać aktualne badania sanepidu – mówi Maria Jakubowska, dietetyk z Fundacji BOŚ. - W przypadku, gdy sklepik szkolny nie ma dostępu do bieżącej wody możliwa będzie tylko i wyłącznie sprzedaż produktów w opakowaniach jednostkowych takich jak kanapki czy sałatki, które trafiają do sklepiku już zapakowane w pojemniczki prosto np. z firmy cateringowej. Dodatkowo orzechy i owoce suszone sprzedawane są w opakowaniach producenta, podobnie jak jogurty, kefiry itp. Taki sklepik będzie także wymagał zakupu witryny chłodniczej bądź lodówki (do sprzedaży kanapek, sałatek, jogurtów itp.) – dodaje. – Prowadzenie sklepiku szkolnego na pewno nie jest proste. Podobnie jak prowadzenie innych biznesów. Tego typu działalność należy zaliczyć do inicjatyw odpowiedzialnych społecznie, które stawiają na dialog, ulepszają się, dopasowują do rynku. Myślę, że w dopasowaniu i dialogu tkwi właśnie klucz do sukcesu – podsumowuje Magdalena Olczak.

Sklepiki szkolne przestają być wyłącznie typowymi „spożywczakami”. By móc spełnić wymogi stawiane przez rozporządzenie Ministra Zdrowia, muszą stać się „bufetami” ze zdrowym drugim śniadaniem.

Z danych GUS-u wynika, że w 2014 roku działało w Polsce ponad 4 mln firm. Najlepiej radzą sobie mikroprzedsiębiorstwa, czyli jednoosobowe działalności gospodarcze, które wyrabiają 30 proc. polskiego PKB.

Reklama

Lista tagów

Zobacz komentarze (0)

Proszę podać imię
Proszę wpisać treść komentarza
Dodając komentarz, oświadczasz, że akceptujesz regulamin forum