Prof. Miączyńska: W wielu krajach dominuje produkcja żywności o niskiej jakości
Wolny rynek kreuje wiele sztucznych potrzeb. Kształtuje gospodarkę marnotrawionego nadmiaru. W pogoni za zyskiem nawet nieprzewidywalne skutki uboczne biznesowych działań próbuje się spieniężać, czego przykładem jest produkcja żywności. W niektórych krajach dominuje produkcja żywności o niskiej jakości, produkowanej przemysłowo, wywołującej m.in. negatywne następstwa zdrowotne, np. otyłość. Ale producenci żywności potrafią także na tym zarabiać, oferując antidotum w formie żywności niskokalorycznej. W reakcji na otyłość z jednej strony pojawia się seria produktów "light", bądź "diet", a z drugiej uruchamia się produkcję preparatów farmaceutycznych. Oznacza to, że producenci na wywołanym przez siebie problemie dodatkowo zarabiają, przy braku rozwiązań systemowych, likwidujących przyczyny nieprawidłowości. Wizja zarobku nakręcana jest dodatkowo tym, że rynki nie liczą kosztów zewnętrznych, związanych z walką z otyłością, jak służba zdrowia, koszty aktywności fizycznej, fitness, itd. W takim układzie redukowanie państwa do roli "nocnego stróża" jest szczególnie groźne.