Przez drożeją żywność, zaczniemy oszczędzać na innych wydatkach

Ceny zbóż będą rosnąć
W perspektywie krótkoterminowej konsumpcja nie powinna się załamać, wydatki na dobra pierwszej potrzeby mogą wzrosnąć – powiedział Michał Dybuła, główny ekonomista Banku BNP Paribas.
Jak ocenia BNP Paribas, wojna na Ukrainie będzie mieć wpływ na stabilność geopolityczną, ze względu na wysokie ceny zbóż.
- Rosja i Ukraina razem wzięte stanowią około 25 proc. światowego eksportu pszenicy. Jeśli zestawimy to z krajami, które tę pszenicę odbierają, a są to państwa Bliskiego Wschodu ale też Afryki Północnej, jak Egipt, to wzrost cen żywności i zbóż niepomiernie zwiększa potencjał do niepokojów społecznych w krajach, które są przecież już teraz swoista beczka prochu – powiedział Michał Dybuła.
Nawozy będą drożeć
Rosja jest dość istotnym producentem komponentów do produkcji nawozów, dlatego kryzys związany z wojna odbija się na ich cenach. - Globalne ceny nawozów są już dwukrotnie wyższe, a to oznacza, że w średniej i dłuższej perspektywie presja na ceny żywności będzie się utrzymywać – ocenia ekspert.
Problemy w łańcuchu dostaw
Wojna na Ukrainie będzie negatywnie oddziaływać także na globalne łańcuchy dostaw. Najwieksze ryzyko dotyczy sektora produkcji metali, ze względu na właśnie założone na Rosję embargo na import stali.
- Wchodzimy w okres nowej rzeczywistości w już ciężkich warunkach, biorąc od uwagę perturbacje w łańcuchu dostaw, które już miały miejsce w związku z sytuacją covidową – powiedział Michał Dybuła. Dodał, że problemy w łańcuchu dostaw w jednym sektorze będą przekładać się na inne gałęzie gospodarki.
Rynek pracy i napływ ludności ukraińskiej
Krótkoterminowy wpływ na rynek pracy w Polsce będzie miał wyjazd osób z Ukrainy już pracujących w Polsce. – Szacujemy, że przed wybuchem wojny w Polsce pracowało około 800 tys. osób. Obecnie najbardziej na niedobory pracowników są narażone budownictwo transport i magazyny, czyle te sektory, gdzie zatrudniani są głownie mężczyźni. Tych osób zaczyna brakować, bo wyjeżdżają na Ukrainę, aby walczyć o swoją ojczyznę. Doniesienia prasowe mówią o wyjeździe około 80-100 tys. osób – mówił Michał Dybuła.
Dodał, że wojna to przede wszystkim kryzys humanitarny. - Zbiżamy się do 2 mln uchodźców z Ukrainy i zapewne nie jest to koniec. Dopóki wojna trwa, liczba uchodźców będzie rosła. W pierwszej kolejności będzie trzeba zapewnić im dach nad głowa i wyżywienie. W dłuższej perspektywie przynajmniej część z nich zasili rynek pracy. Ale nie w sektorach zdominowanych przez mężczyzn, raczej w zawodach sfeminizowanych i neutralnych – powiedział główny ekonomista Banku BNP Paribas.
- Pozytywnym wpływem wojny jest to, że Putinowi udało się obudzić i zjednoczyć UE. To zwiększa szanse na kompromis w kwestiach praworządności i trwałe uruchomienię środków KPO jeszcze w tym roku – powiedział.