Średnio 3 pozwy dla każdego polskiego e-sklepu za niedozwolone klauzule

Rejestr klauzul niedozwolonych powiększa się średnio o 35 nowych wpisów miesięcznie. Gdy sklep znajdzie się na celowniku, nie kończy się tylko na jednym pozwie. - Według danych Sądu Ochrony Konkurencji i Konsumentów przedsiębiorcy otrzymują średnio po 20 pozwów. Rekordzista dostał ich nawet 179 - mówi Rafał Stępniewski z serwisu RzetelnyRegulamin.pl. Powodem takiego stanu rzeczy jest traktowanie regulaminów i polityk prywatności, jako dodatku, do którego nie trzeba przywiązywać dużej wagi. Błędną praktyką, którą nierzadko można spotkać, jest modyfikowanie regulaminów konkurencji dla własnych potrzeb. Te natomiast mogą już zawierać klauzule niedozwolone.
W ramach kary, w najgorszym przypadku, sklep może zostać zmuszony do oddania nawet 10 procent swoich ubiegłorocznych przychodów. Dodatkowo przy każdym pozwie będzie musiał zapłacić 600 zł opłaty sądowej, a także wspomniane wcześniej 60 zł za zastępstwo procesowe oraz ponieść koszty publikacji w Monitorze Sądowym i Gospodarczym. Przy kilkudziesięciu pozwach kwota może być znacząca. Nierzadko zdarza się, że właściciele sklepów internetowych z tego powodu zamykają działalność.
Każdemu przedsiębiorcy przysługuje 30 dni na ustosunkowanie się do pozwu. - Taka odpowiedź powinna zostać przygotowana w 2 egzemplarzach. Należy dostarczyć ją osobiście do sądu lub wysłać listem poleconym. Tylko w 2013 roku na 30 tys. złożonych pozwów zostało odrzuconych lub umorzonych ponad 7 tys. Nie można jednak liczyć na łut szczęścia. Otrzymany pozew należy potraktować poważnie - wyjaśnia Rafał Stępniewski z RzetelnyRegulamin.pl. Taka sytuacja utrudnia też pracę Sądu Ochrony Konkurencji i Konsumentów, który zamiast zajmować się ważnymi sprawami konsumenckimi, czy też antymonopolowymi, musi analizować sztucznie zwielokrotniane pozwy tych samych osób o uznanie klauzul za niedozwolone.