Uchodźcy w Polsce jako konsumenci i pracownicy. Co wojna zmieni w handlu?

Od 24 lutego, czyli dnia początku agresji Rosji, granicę polsko-ukraińską przekroczyło ponad 1,8 miliona uchodźców z Ukrainy. Mówi się, że gdyby konflikt rozlał się na całą Ukrainę, przybędzie jeszcze 3–4 mln uchodźców. Jak Pana zdaniem tak ogromny napływ ludności wpłynie na strategie firm handlowych?
KN: Wojna na Ukrainie, sankcje wobec Rosji i trwający bojkot produktów rosyjskich oraz chwilowo zwiększona podaż pracy w związku z napływem uchodźców wpłynie na strategie firm handlowych w zakresie podaży produktów, zaopatrzenia, cen oraz w pewnym stopniu zatrudnienia. Należy mieć na uwadze wzrost cen towarów i surowców, w tym paliwa. Wojna szczególnie dotknie firmy handlowe, które eksportują lub importują na Wschód. Ponadto zakłócone zostały też lądowe szlaki handlowe Chin z Europą.
A co z pracą dla Ukraińców?
KN: Jeśli chodzi o strategię zatrudnienia, to według firm Element i Grant Thornton, w Polsce było w lutym b.r. 589 tysięcy wakatów, nie licząc kilkunastu tysięcy ofert Urzędów Pracy. W samym handlu brakowało 17 tysięcy kasjerów i sprzedawców. Także według danych GUS i Personnel Service istnieje spore zapotrzebowanie na pracowników firm handlowych i przetwórstwa spożywczego. Dziesiątki tysięcy kobiet może znaleźć zatrudnienie w centrach logistycznych do obsługi e-commerce czy firmach spożywczych, które ze względu na wojnę przeżywają boom, związany głównie z produkcją konserw, odzieży i środków higieny. Można by zatem spodziewać się, że firmy handlowe uwzględnią możliwość zatrudnienia uchodźczyń z Ukrainy w swoich strategiach HR i działaniach rekrutacyjnych. W dalszej perspektywie jest otwarcie zawodów tradycyjnie zmaskulinizowanych, przede wszystkim kierowców, na zatrudnianie kobiet. Nowe przepisy ułatwiające zatrudnianie obywateli Ukrainy przyspieszą te zmiany.
Obywatele Ukrainy jako konsumenci. Jak będzie strategia sprzedaży sieci?
KN: Jeśli chodzi o strategię sprzedażową, to nawet przed inwazją Rosji na Ukrainę i obecnym napływem uchodźców, obywatele Ukrainy stanowili dużą i co ważne rosnącą grupę potencjalnych klientów. Przed wojną, w grudniu 2021 r., było w Polsce ok. 1-1,3 miliona Ukraińców według Ośrodka Badań nad Migracjami Uniwersytetu Warszawskiego. Zgodnie z danymi GUS, tylko w 3. kwartale 2021 r. Ukraińcy wydali w Polsce 840 mln zł. Ekstrapolując, jest to 3,3 mld zł rocznie. Do boju o Ukraińców-klientów firmy stanęły już kilka lat temu. W dedykowanych ofertach i komunikacji przodują jednak przede wszystkim firmy usługowe: banki, firmy transportowe, ubezpieczeniowe, telekomunikacyjne czy firmy oferujące abonamenty medyczne, kursy prawa jazdy i oczywiście agencje pracy. Niemniej, niektóre sieci handlu spożywczego też posiadają działy czy organizowały tygodnie z żywnością ukraińską. Te doświadczenia zaprocentują teraz. Klientów z Ukrainy można w tej chwili przyciągnąć przede wszystkim komunikacją po ukraińsku. Szczególnego znaczenia nabierają również wszelkie działania z zakresu CSR skierowane na potrzeby tej społeczności.
Zanim jednak przystąpimy do zmian strategii sprzedaży należy mieć na uwadze potencjalnie ograniczoną siłę nabywczą obecnych uchodźców oraz fakt, że dla wielu z nich Polska to tylko kraj tranzytowy. Chciałbym jeszcze dodać, że nie należy się łudzić co do możliwości zrównoważenia sytuacji uchodźców w perspektywie najbliższych tygodni. Zjawiska, które powyżej opisuję, w krótkim horyzoncie, będą zapewne na drugim planie wobec pogarszającej się sytuacji i narastających obaw przed katastrofą humanitarną.
Co ta sytuacja zmieni się na sklepowych półkach? Jakie produkty mogą powrócić, a jakie muszą poczekać na lepsze czasy?
KN: Polski handel szybko zareagował na nową sytuację. Poza doraźną pomocą uchodźcom sklepy usunęły z półek produkty z Rosji i Białorusi w związku z trwającym bojkotem, wiele stara się wprowadzać także więcej produktów ukraińskich. Jak wspominałem wcześniej, niektóre z nich już od kilku lat miały w niektórych sklepach działy z produktami z Ukrainy. Jednak obecnie jest to z oczywistych względów znacznie utrudnione, zarówno ze względu na możliwości ich produkcji jak i zerwanego łańcucha dostaw.
Natomiast w przyszłości pojawi się więcej ukraińskich lub "ukrainizowanych" produktów na półkach, w tym dania gotowe, słodycze ukraińskie czy alkohole. Już to zapowiedziały sieci handlowe, ze względu na popyt, ale też w ramach solidarności i wspierania ukraińskiej gospodarki w przyszłości. Trendy w produkcji wskazują poza tym, że na półkach pojawi się więcej produktów o długim okresie przydatności do spożycia, w tym konserw i przetworów, w związku z niepewnością, jaką wojna na Ukrainie wywołała w polskim społeczeństwie. Sieci powinny się też liczyć z przyspieszeniem w obrocie żywnością pod koniec terminu przydatności. W warunkach ogromnej presji popytowej ze strony osób, które mogą nie mieć w ogóle żadnych środków finansowych na zaspokojenie potrzeb, dystrybucja przez banki żywności zyskuje na znaczeniu.
Czy trendy typu "ekologia", "fair trade" zejdą na boczny tor? Co zastąpi te nurty?
KN: Ryzyko globalnego kryzysu ekonomicznego, związana z nim presja cenowa oraz konieczność szybkiego zastąpienia zerwanych łańcuchów dostaw może rzeczywiście negatywnie wpłynąć na trend zrównoważonego rozwoju przez oferowanie lepszych warunków handlowych oraz ochronę praw marginalizowanych producentów i pracowników najemnych. Wojna na Ukrainie nie zwalnia nas z odpowiedzialności za Ziemię i ludzi, ale dynamika tych trendów może zwolnić.
Podobnie może się stać w przypadku produktów ekologicznych. Trzeba jednak pamiętać, że ani Rosja ani Ukraina nie należą do grona największych producentów żywności ekologicznej. Z kolei jej konsumpcja w 95% przypada na USA i kraje Unii Europejskiej. Z jednej strony należy się jednak spodziewać wzrostu kosztów ekologicznych upraw i hodowli, a co za tym idzie cen, z drugiej ograniczenia siły nabywczej konsumentów, co będzie miało oczywisty negatywny wpływ na ten trend. Czasowo może się nasilić nurt solidarnościowy i zwiększona skłonność konsumentów do kupowania produktów lokalnych, z rynku dotkniętego wojną czy Unii Europejskiej. Najważniejsze jednak w perspektywie nadchodzącego sezonu jest zwiększenie podaży pracy w rolniczej produkcji pierwotnej, co jest szansą dla polskich gospodarstw ekologicznych.