Węgry z limitem zakupów. W Aldi można kupić tylko 1 litr mleka czy 1 kg ziemniaków

Rząd przedłużył zamrożenie cen żywności do 30 kwietnia 2023 r. Zdaniem ministra Istvána Nagya, utrzymanie górnych pułapów cenowych jest konieczne ze względu na przedłużającą się wojnę na Ukrainie i inflację. Ludność węgierska musi zatem nadal być zaopatrywana w żywność po cenach urzędowych – informuje index.hu.
Na Węgrzech od kilku miesięcy obowiązują ustalane przez rząd maksymalne ceny na niektóre produkty spożywcze. Sklepy muszą do nich dopłacać, a jednocześnie mają nakaz oferowania produktów pod groźbą grzywny za ich wycofanie z oferty.
Dotyczy to artykułów importowanych, w przypadku których również obowiązują ceny maksymalne, określone rządowym dekretem stanu wyjątkowego. Sklepy również do nich dopłacają, więc przestają je sprowadzać.

Czytaj więcej
Aldi też podnosi wynagrodzenia. Jakie będą nowe stawki?"Kontrola nad rynkiem kończy się niedoborami produktów"
Niemal wszyscy oceniający sytuację analitycy podkreślają, że jeśli państwo poprzez maksymalne ceny będzie próbowało przejąć kontrolę nad rynkiem, skończy się to – jak zawsze – niedoborami produktów.
Podkreślają, że powoduje to utratę zaufania wśród podmiotów gospodarczych. Pozostaną one na rynku nawet przy cenach urzędowych, ale jednocześnie należy spodziewać się niedoboru produktów z pułapem cenowym, bo żaden przedsiębiorca nie chce ponosić strat.
- Wystarczy pomyśleć o Argentynie czy Turcji, gdzie państwo lubi ingerować w procesy gospodarcze, chętnie stosuje pułapy cenowe lub podobne narzędzia. Szalejącej tam inflacji nie da się powstrzymać – komentuje cytowany przez index.hu Gergo Orosz, zarządzający portfelem Hold Alapkezelo.