Właściciele restauracji muszą płacić 4 organizacjom od praw autorskich

Gdyby przedsiębiorca zdecydował się włączyć radio zamiast odtwarzania płyt, to i tak będzie zobowiązany do wykupienia licencji w OZZ, mimo, że stacje radiowe uiszczają im stosowne opłaty. Sama wysokość stawek jest bardzo zróżnicowana – zależy m.in. od wielkości miejscowości i ilości miejsc (lub powierzchni) w lokalu. Każda z wymienionych OZZ może jednak żądać miesięcznie co najmniej kilkudziesięciu złotych.
Z tego powodu przedsiębiorcy coraz częściej próbują omijać przepisy, np. poprzez umieszczenia w sklepach czy lokalach usługowych ogłoszenia typu: „Klienci proszeni są o niesłuchanie muzyki / Muzyka tylko dla personelu”. Choć ogłoszenia takie dowodzą absurdalności działań OZZ, nie mogą one jednak być traktowane jako skuteczne zabezpieczenie prawne. Istnieją jednak wyroki, w których sądy orzekają na niekorzyść OZZ.
Precedensem było rozstrzygnięcie w głośnej sprawie fryzjera z Wałbrzycha – Marcina Węgrzynowskiego, który obronił się przed żądaniami ZAiKS-u. Sąd apelacyjny we Wrocławiu w 2014 roku utrzymał w mocy rozstrzygnięcie sądu rejonowego, który oddalił pozew tej organizacji, gdyż w sytuacji, gdy w salonie fryzjerskim muzyka jest odtwarzana ze słabej jakości odbiornika i często bywa zagłuszana hałasami, nie da się wykazać, że jej emisja przyczynia się do zwiększenia obrotów właściciela. Nie jest to jednak jeszcze ugruntowana linia orzecznicza.