Związki obstają przy 500 zł podwyżki i zamierzają wysyłać pismo do dyrektora generalnego w Polsce i do zarządu w Portugalii z dokładnym opisem zagrożenia, jakie może wystąpić w sytuacji, gdy pensje są tak niskie, że program 500+ może się okazać dla nich konkurencyjny.
Związkowiec uważa, że kiedy w życie wejdzie program 500+ Biedronce zacznie ubywać pracownic. Szacujemy, że odejść może kilkanaście procent kobiet. O tym otwarcie mówią nawet kierownicy rejonów. Dziś pracownica Biedronki dostaje ok. 1300 zł na rękę. Pracując, musi wydać pieniądze na żłobek czy przedszkole. Będzie się zastanawiać, czy zostać w pracy, czy wziąć 1000 albo 1500 zł z 500+ i zająć się dziećmi - mówi Adamczak. I dodaje, że związki boją się, że sieć po rezygnacji części pracowników obciąży pozostałych większą liczbą obowiązków.
Zaznacza, że w firmie kasjer zajmuje się obsługą klienta, przyjmowaniem i rozładunkiem dostaw, sprzątaniem sklepów i jeszcze ochroną, bo w wielu sklepach ją zlikwidowano. W dużych miastach pensje są wyższe, w małych niższe. Różnice wahają się w granicach 200 zł. Za takie stawki trudno znaleźć pracowników, dlatego sieć zatrudnia kasjerów z Ukrainy - mówi szef związkowców dla gazeta.pl.