Ekspert: Dostawcy z dark store to nowi konkurenci dla InPostu i Glovo

- Firmy delivery dostrzegły w Polsce niszę, jaką jest dowóz z tzw. dark stores. Rynek ten próbuje zagospodarować już kilka firm.
- Dark stores nigdy nie zastąpią głównych zakupów, ze względu na liczbę SKU, ale będą ich uzupełnieniem. Będą wygrywać wyłącznością asortymentową .
- Firmy dostarczające z dark store to nowi konkurenci dla InPostu i Glovo, w segmencie szybkich dostaw spożywczych.
Na polski rynek w krótkim czasie weszło kilka marek szybkiego dowozu zakupów spożywczych, realizowanych ze specjalnie dedykowanych magazynów, tzw. dark stores. Są to: Bolt, Wolt, Jokr. Skąd takie zainteresowanie polskim rynkiem?
Do tej listy należy dodać markę Swyft, która właśnie debiutuje w Warszawie oraz Gorillas, która ma zamiar wejść do polski w październiku.
Rynek polski to tzw. emerging market. W wielu krajach, takich jak Włochy, Hiszpania czy Anglia rynek jest już nasycony, my natomiast dopiero raczkujemy. Pandemia wymusiła szybką zmianę zachowań konsumentów. Przed okresem pandemii istniało przekonanie, że rynek e-commerce działa, ale żadna z sieci dających możliwość tego typu usługi nie była w stanie zapewnić pełnego serwisu. Moim zdaniem, sieci retailowe nie są w stanie zaproponować pełnej struktury dla konsumentów, jaką oferują firmy dowożące zakupy z dark stores.
Patrząc na inne kraje, np. na Włochy, różne sieci oferują różne usługi i inny rodzaj koszyka zakupowego, np. produkty lokalne. Gorillas, który zadebiutuje w Polsce w październiku, oferuje głównie produkty chemiczne. Myślę, że w ciągu najbliższych 3 lat także u nas będziemy obserwować podział tego rynku. Jedni będą gwarantować dostawę w 15 minut, inni będą oferować produkty ściśle lokalne, a inni będą wyspecjalizowani w określonym asortymencie.
Jaka jest przewaga dostaw z dark stores nad dostawami ze sklepu?
Dark store to zamknięta powierzchnia, między 200 a 250 metrów kw., przy pojemności 1500 SKU. Pracownicy wykonują podobne czynności jak pracownicy sklepu, ale nie zajmują się merchandisingiem, tylko dostarczeniem konsumentowi określonego asortymentu. Dark stores dopiero się rozwijają na naszym rynku. Np. Jokr ma 7 lub 8 punktów.
Co ciekawe, koszt prowadzenia takiego magazynu jest na tyle niski, że ceny są porównywalne z cenami w tradycyjnych sklepach. Wielokrotnie, w przypadku koszyka zakupowego powyżej 30 zł, oferowana jest darmowa dostawa. A zatem, koszt skorzystania z tej usługi dla konsumenta jest dość niewielki.
Czym może wyróżniać się asortyment tych sklepów?
Dark stores budują asortyment na podstawie bestsellerów, czyli najszybciej rotujących produktów, przez które konsument porównuje te sklepy w normalnymi sklepami. W przypadku zakupów spożywczych są cztery takie produkty: cukier, banan, masło i piersi z kurczaka. Jest takie przysłowie, że jeśli mamy banana, masło i piersi w kurczaka z koszyku, to znaczy, że konsument rozpoznaje sklep jako dobry.
Wolt i inne firmy na swoich stronach komunikują: jeśli jesteś regionalnym dostawcą lub dostawcą oferującym konsumentom znane produkty z okolicy, podejmij współpracę z nami. To oznacza, że z jednej strony te firmy będą realizować strategie prostego asortymentu, ale również możliwości dostarczenia rzeczy lokalnych, znanych konsumentom w danej okolicy.
Czy możliwa jest współpraca tych firm, np. poprzez współdzielenie powierzchni w magazynach?
Wydaje mi się, że współpracy nie będzie. Prawdopodobnie, docelowo na rynku będzie działać kilka takich firm i tym, czym będą przywiązać konsumenta to wyłączności asortymentowe. Konsument będzie kupował w tym a nie innym sklepie, bo tam będzie jego ulubiony produkt, którego nie dostanie nigdzie indziej, np. chleb z pobliskiej piekarni. W takiej sytuacji wspólne magazyny nie miałyby sensu. Przewagą każdej z marek będą unikalne produkty, w dobrej cenie – nie można zapomnieć, że polski konsument ceni value for money.
Jakie wyzwania stoją przed dark stores?
Dla mnie największym wyzwaniem będzie zbudowanie lojalności. Polski konsument poza okresem pandemii odwiedzał w tygodniu sklepy średnio pięciu największych rynkowych graczy. To co ważne, dark stores nigdy nie zastąpią głównych zakupów, ze względu na liczbę SKU, ale będą ich uzupełnieniem. Będą wygrywać wyłącznością asortymentową i to będzie chyba najważniejsze.
Czyli te firmy nie tyle będą realizować szybkie impulsowe potrzeby, kiedy np. zabraknie składnika do obiadu, ale będą dostarczać zakupy bardziej przemyślane, ale unikalne?
Dokładnie tak. Klient nie będzie musiał się zastanawiać, czy jechać na targ po ulubione ogórki, tylko będzie mógł je kupić w lokalnym dark store.
Zakupy impulsowe też będą charakterystyczne dla tego typu sklepów, ale nie będą budować lojalności. Obrazuje to przykład. Gotując obiad, zabrakło śmietany. Możemy zamówić ją szybko w aplikacji z dark store, ale wtedy okaże się, że za dostawę trzeba zapłacić więcej niż wart sam produkt, np. 9,90 zł. Jeśli dostawa jest darmowa powyżej 30 zł, to domówimy coś do koszyka, by dojść do tego progu. To pokazuje, że dark store mają być nie tyle rozwiązaniem na wypadek braków w lodówce, ale uzupełnieniem potrzeb konsumenckich.
A jakie bariery rozwoju dark stores widzi Pani na naszym rynku?
Moim zdaniem największą barierą rozwoju będzie przekonanie do siebie konsumentów. Obecnie, w wakacje, widzimy debiut tych marek i wszystko wygląda pięknie, ale prawdziwa weryfikacja nastąpi w październiku i listopadzie, kiedy okaże się, jaki jest tzw. czynnik zdolności operacyjnej. Kiedy na jesieni zacznie padać i większość konsumentów o godzinie 20 w piątek wpadnie na pomysł by gotować makaron, okaże się po pierwsze, czy zamówienie dojedzie w 15 minut, po drugie czy będą braki asortymentowe i po trzecie, czy serwis i usługa po zamówieniu będą na takim poziomie jak zwykle. To będzie takie „sprawdzam” i jeśli to się uda, to polski konsument się do tego przekona.
Innych przeszkód w rozwoju tych sieci nie ma. Wynajęcie 200 mkw i zaopatrzenie w 1500 SKU nie stanowi przewagi logistycznej. Rozwój nie będzie determinowany ceną ale kwestią zmiany nawyków zakupowych. Będzie też zależeć od dostępności smartfonu. Nikt z nas nie usiądzie do komputera i nie zacznie zamawiać, większość z nas zrobi to za pomocą smartfonu.
Czy wkrótce pojawi się sieć ogólnopolska dark stores?
Na początek tego typu usługi będą domeną dużych miast i lokalizacji studenckich. Studenci wielokrotnie zmieniają zachowania zakupowe rodziców i dziadków. Studenci jako pierwsi w naszym kraju korzystali z Ubera. Zatem ośrodki studenckie, akademiki i miejsca o dużym zaludnieniu to pierwsze punkty dla dark stores.
Czy firmy dostarczające z dark store będą konkurentami dla InPostu i Glovo, w segmencie szybkich dostaw spożywczych?
Moim zdaniem tak, ponieważ, potrzeba konsumencka na samym końcu jest taka sama. Konsumenta nie obchodzi, w jaki sposób są realizowane są dostawy, przy pomocy jakiego łańcucha logistycznego. Konsumenta obchodzi realizacja jego potrzeby – dobry jakościowo towar (na tym rozbiły się pierwsze dostawy e-grocery w Polsce) oraz dobra cena i zrealizowana obietnica terminu dostawy.
Według mnie różne marki szybkich dostaw będą konkurować ze sobą. Np. Glovo realizuje zakupy spożywcze z Biedronki, a konsument zna ofertę Biedronki i ma także swoje ulubione produkty i szybciej skorzysta z usług Glovo niż nowej marki, bo zna asortyment i ceny.