Reklama

DlaHandlu.pl – wiadomości handlowe, FMCG, ecommerce, franczyza, sieci handlowe

Mamy tąpnięcie na rynku e-commerce. Jak przetrwać?

Analizując ostatnie lata należy przyznać, że kryzys covidowy przyczynił się do wzrostu i rozwoju branży e-commerce. Wiele osób dzięki pandemii przeniosło swoje produkty do sieci, odnosząc przy tym sukces biznesowy. Obecny czas jest tąpnięciem w branży e-commerce. Zakupy internetowe nie zapewniają podstawowych potrzeb człowieka, tak więc w dobie inflacji i kryzysu finansowego ludzie będą mniej kupować przez internet – wskazuje Jakub Papuga, CEO & Founder Happy Parrots.
Reklama

W jaki sposób nowe e-commercy mogą się przebijać na rynku internetowym?

JP: Kluczem do sukcesu jest odpowiednia strategia i plan działań. Na pewno jest to dużo trudniejsze niż przed pandemią, kiedy to e-commerców było mniej. Ale jak najbardziej możliwe, wciąż powstaje dużo nowych sklepów internetowych, które relatywnie szybko zyskują na popularności, a przychody szybują w górę.

Jeśli ktoś planuje prowadzić e-commerce z doskoku bez zorganizowanych działań czy pieniędzy na inwestowanie, to będzie mu ciężko. Natomiast jeśli przyszły właściciel sklepu internetowego poświęci czas na przeanalizowanie konkurencji, ustali sensowną politykę cenową, dopieści stronę internetową w dobry UXUI, dobre opisy produktów i zdjęcia dobrej jakości, wówczas może oczekiwać dobrego efektu końcowego. Stworzenie brandingu pozwalającego się wyróżnić, ale przede wszystkim pozwalającego się lubić i zbudowanie relacji z klientem, mogą skutkować sukcesem w e-commerce. Dzisiejsi klienci chcą się móc utożsamiać z marką, najlepszym przykładem jest chociażby Apple, gdzie fani nadgryzionego jabłka są w stanie kupić wszystko z tym logiem, nie ważne czy nowa wersja iPhona różni się czymkolwiek od poprzedniej.

Ponadto przemyślana i długofalowa strategia promocji w płatnych kampaniach reklamowych czy na marketplace, pozwoli na długofalowe zbudowanie pozycji na rynku. Tutaj zwroty nie przyjdą od razu, ale takie działania wzmogą proces budowania świadomości i lejka sprzedażowego. Trzeba jednak uzbroić się w cierpliwość, natomiast jeżeli nie zapomnimy o żadnym z tych elementów, wówczas możemy spodziewać się sukcesu.

Obecnie należy się spodziewać lekkiego kryzysu e-commerce. Czas pandemii spowodował, że wiele sklepów przeniosło swoją sprzedaż do sieci, co wówczas spowodowało przetrwanie wielu biznesów. Aktualnie w czasach dużej inflacji i tąpnięcia finansowego część ludzi ogranicza zakupy internetowe, skupiając swoje potrzeby na tym co niezbędne i dostępne offline. Myślę, że do końca przyszłego roku rynek e-commerce trochę się oczyści a w grze pozostaną duże firmy, które nie tylko poradzą sobie z kryzysem, ale też wchłoną mniejsze firmy. W branży marketingowej będzie to oznaczało obniżenie cen za reklamy i kliknięcia.

W jaki sposób nowe e-commercy mogą się przebić na rynku?

JP: Szansą dla nowych marek jest szukanie nowych rozwiązań. Teraz wchodząc do sieci, zakładając sklep internetowy, profil na mediach społecznościowych, to przebić się bez ogromnych budżetów jest ciężko. Zasięgi na początku są bardzo małe i jeśli nie są kupowane, wówczas mamy dużo ograniczeń. Jedną z metod przebicia się w sieci z nową marką jest zakładanie kont na portalach, gdzie nasza konkurencja jeszcze nie dotarła. Takim nowym medium jest Tik Tok, gdzie, póki co niewiele firm ma konta, a my, jeżeli mamy świetny pomysł, wówczas możemy złapać zasięgi viralowo. Póki co jest to stosunkowo łatwe.

Jeśli zakładamy coś nowego, to szukałbym nieszablonowych miejsc ekspozycji. To pozwoli nam uzyskać przewagę.

Czy współpracujecie z influencerami?

JP: Tak, korzystamy ze współpracy z influencerami. Najczęściej jest to współpraca finansowa, ponieważ stawki mocno poszły do góry. Umowy barterowe są obecnie wykorzystywane tylko we współpracy z mniejszymi influencerami, którzy mają mniejszą skalę zasięgów. Ta współpraca też trochę inaczej wygląda na Tik Toku, gdzie firmy wykorzystują influencerów jako aktorów na swoich własnych profilach.

Jakich metod używacie do pozycjonowania stron?

JP: W dzisiejszych czasach stronę można pozycjonować na wiele sposobów. Po pierwsze jednak musimy zadać sobie pytanie - co rozumiemy przez sformułowanie pozycjonowania strony? Dla mnie to po prostu widoczność strony w sieci.

Przede wszystkim warto zadbać o odpowiednią ekspozycję w wynikach wyszukiwania Google, social mediach - czyli miejscu, gdzie ludzie spędzają swój wolny czas oraz na marketplace’ch - czyli miejsca, gdzie są nasi potencjalni klienci.

W Google najlepiej pozycjonować się poprzez treści wysokiej jakości i rozbudowane opisy, pomaga też linkowanie z zewnętrznych stron do naszego sklepu internetowego. Dla Google to wskazówka, że jesteśmy zaufanym miejscem i dostarczamy ciekawe treści dla użytkowników. Jest to pewien element autentyczności i transparentności naszych treści.

Idąc na skróty możemy zainwestować w reklamę Google Ads i od razu będziemy wyświetlać się na pierwszych trzech pozycjach na wybrane przez nas hasła. Za każde kliknięcie będziemy musieli jednak zapłacić od kilku groszy do nawet kilku złotych.

Jakub Papuga, fot. mat. prasowe
Jakub Papuga, fot. mat. prasowe

Ekspozycję w Social Mediach też zapewnią nam dobre treści, interesujące, edukacyjne, ale też luźne pozwalające wejść w interakcję, rywalizację. Czasy dużych zasięgów organicznych (darmowych) jednak już dawno minęły i teraz bez reklam, ani rusz. Dlatego to must have do budowania świadomości i docierania do nowych odbiorców. Próba pozycjonowania poprzez spamerskie posty o słabej jakości, to niekoniecznie dobra metoda. Lepiej wrzucić cztery razy mniej postów, ale wysokiej jakości. Widoczność i zasięgi są znacznie większe a dobry post może wówczas sam się obronić.  

Jeśli chodzi o marketplace to sprawdź, gdzie są swoi klienci i koniecznie bądź tam obecny. Niekoniecznie ze wszystkimi produktami, ale bestsellery to must have.

Rośnie liczba kanałów społecznościowych, do niedawna był tylko Facebook, Instagram…teraz dochodzą kolejne media społecznościowe. W którą stronę pójdzie transformacja cyfrowa?

JP: Pamiętajmy, że medium to tylko miejsce, w którym znajdują się konsumenci. To czy będzie to Facebook, Instagram, Snapchat czy TikTok nie ma znaczenia. Musimy tylko tworzyć treści, odpowiednie dla tych platform, tak by były one wkomponowane i dawały użytkownikom to czego oczekują od danego miejsca. Platformy będą się zmieniać, widać jak na wartości zyskuje Tik Tok i raczej ten trend szybko się nie zatrzyma.

Średnia wieku na Facebooku podnosi się, a młodzi ludzie często nie posiadają już tam kont. Dlaczego?

JP: Z tego samego powodu, dla którego ludzie przenieśli się z Naszej Klasy na Facebook. Dla młodych ludzi te media przestają być atrakcyjne, jeśli pojawiają się na nim rodzice, ciotki i dziadkowie.

Tak było z Naszą Klasą, teraz to dzieje się na Facebooku, a za chwile tak będzie Instagramie i kiedyś na Tik Toku. Młodzi będą szukać wolności i będą migrować pomiędzy platformami.

Dodajmy do tego bardzo uzależniający system tik toków, gdzie wystarczy tylko kiwać palcem by dostawać treści, na które musimy tylko patrzeć to mamy mieszankę idealną.

Z punktu widzenia e-commerce warto być tam, gdzie są klienci. Także zdecydowanie trzeba interesować się trendami w social mediach, nie zapominając o przygotowywaniu treści adekwatnych do kanałów społecznościowych, których używamy.

Czy sprzedawcy e-commerce będą mogli na jakimś etapie zrezygnować z kanałów społecznościowych?

JP: Tak! Niektóre marki już to robią. Proszę spojrzeć na profile firmowe Adidasa - ostatni post w 2021 roku czy Nike - 2018 rok. Są to obecnie martwe konta, które nie puszczają nowych postów na swoje media. Wprawdzie reklamy są, co jest widoczne w bibliotece reklam, ale aktywność na niektórych social mediach wygasła. Niemniej jednak na Tik Toku są jednak obecni. Jeżeli marka jest duża i znana, wówczas nie musi być obecna na wszystkich mediach społecznościowych.

Duże marki robią kampanie reklamowe na „najmodniejszych” obecnie kanałach społecznościowych.  

Małe i średnie firmy nie decydują się jeszcze na tak drastyczne środki, ale to jest trend, który może się przenieść na wszystkie marki. Zmiany są nieuniknione. Obecność w niektórych mediach może stracić sens w przyszłości.

Myślę, że nowe firmy e-commerce mogą na początek sobie odpuścić te powszechne kanały społecznościowe, myślę tutaj o Instagramie i Facebooku. Nie mogą sobie odpuścić platform, które budują obecnie największe zasięgi. Aktualnie jest to Tik Tok. Jeżeli ich produkt ma trafiać do głównych odbiorców tej platformy, to nie ma problemu, żeby budowali swoją pozycję tylko na tym medium.

Co jest największym wyzwaniem w zbudowaniu rynku e-commerce?

JP: Przebicie się przez konkurencję i ilość tematów, na których trzeba się znać. Należy się przebić przez takie tematy jak kwestie techniczne, analityka danych oraz umiejętności miękkie – komunikacyjne. Jest to duży rozstrzał, przez który musimy się przebić. Konkurencja jest duża, tak więc żeby się przebić, my musimy być lepsi od innych. Mamy dzisiaj multum mediów, mnóstwo możliwości.

Sam wybór agencji reklamowej może przyprawić o ból głowy. Jest ich mnóstwo i każda chwali się świetnymi wynikami swoich współprac, jak wybrać tą właściwą? Niestety odpowiedź nie jest prosta. Każda z agencji marketingowych kładzie inaczej akcenty i ma inny pomysł na przebicie się w sieci i wybicie się na rozpoznawalność.

Czy twoja firma planuje ekspansje zagraniczną?

JP: Tak, nieśmiało się do tego zabieramy. W tym momencie nasze kampanie reklamowe są emitowane w 15 krajach. Współpracujemy z firmami z Wielkiej Brytanii, Niemiec czy Węgier. Współczesny, zdigitalizowany świat daje mnóstwo możliwości skalowania biznesów. Możemy współpracować z firmami z całego świata nie ruszając się z domu. To co stanowi pewną barierę, to różnice kulturowe o których musimy pamiętać współpracując z każdym nowym krajem. W różnych kierunkach świata panują różne standardy marketingowe i stylistyczne. Nie możemy o tym zapominać.

Happy Parrots mocno spogląda w kierunku zachodnim, często słyszymy, że jesteśmy firmą z typowo europejskimi standardami i wartościami pracy. Warto to wykorzystać.

Jak duży zespół pracuje w twojej firmie?

JP: W tym momencie, łącznie z osobami zatrudnionymi projektowo jest nas 13 osób. Chociaż możliwe, że w trakcie publikowania tego wywiadu będzie nas już 14. Właśnie rekrutujemy do naszego zespołu specjalistę od płatnych reklam na Facebooku.

Rekrutacja właściwie trwa nieprzerwanie od roku, bo patrząc statystycznie, to co miesiąc dołącza do zespołu ktoś nowy. Dla mnie najważniejsze jest to, że do tej pory nikt nie odszedł od naszego zespołu. To jest dla mnie ważny feedback, ponieważ oznacza, że idziemy w dobrą stronę. Początkowo nasz zespół był oparty na ludziach z polecenia, teraz prowadzimy rekrutację internetową, m.in. na portalu Rocket Jobs. Wybierając ludzi do naszego teamu kierujemy się nie tylko umiejętnościami praktycznymi, ale też stawiamy na charakter i wartości, którymi kieruje się kandydat do pracy. 

Reklama

Lista tagów

Zobacz komentarze (0)

Proszę podać imię
Proszę wpisać treść komentarza
Dodając komentarz, oświadczasz, że akceptujesz regulamin forum