Gdyby żywność była droższa, jej marnowanie byłoby mniejsze

W Polsce wyrzuca się 9 mln ton jedzenia z czego połowa wyrzucana jest na etapie produkcji i sprzedaży w sklepach, a połowa na etapie gospodarstw domowych. Z badań przeprowadzonych przez Millward Brown na zlecenie Federacji Polskich Banków Żywności wynika, że 40 proc. Polaków wyrzuca jedzenie - najczęściej pieczywo (przyznało się do tego 62 proc. badanych), wędlinę (46 proc.) oraz warzywa (35 proc.) i owoce (47 proc.). Pytani o przyczyny, wskazujemy najczęściej przegapienie terminu przydatności do spożycia oraz zbyt duże zakupy. Kuszeni promocjami sieci handlowych, kupujemy więcej, niż jesteśmy w stanie zjeść. Nie wiemy też jak żywność właściwie przygotować i co z niej przygotować. Tak dzieje się nie tylko w Polsce. W niechlubnej statystyce wyprzedzają nas bogatsze kraje: Wielka Brytania, Niemcy, Francja i Holandia. W całej Unii wyrzuca się rocznie 88 mln ton jedzenia o wartości 143 mld euro.
Dlatego Virginie Little, założycielka Polskiego Stowarzyszenia Zero Waste, przytaczała przykłady dobrych praktyk, tzw. „dziesięć przykazań o tym, jak nie marnować żywności”, wśród nich znalazły się m.in.: mniejsze zakupy, nakładanie sobie mniejszych porcji, unikanie chodzenia głodnym na zakupy, właściwe przechowywanie żywności - z przodu produkty o krótszym terminie przydatności z tyłu o dłuższym. - W Wielkiej Brytanii czyli kraju, gdzie marnuje się najwięcej jedzenia działa aplikacja "to good to go", która wskazuje punkty handlowe czy cukiernie, które sprzedają wieczorem jedzenie ze zniżką, żeby unikać jego wyrzucania. Drugim przykładem jest Disco Soup - inicjatywa gotowania zupy z produktów z bliskim terminem przydatności, w formule dobrej zabawy. - Jestem przekonana, że takie rozwiązania będą też pojawiać się w Polsce. Już teraz działa wiele inicjatyw, które są wspaniałym przykładem jak kreatywnie Polacy starają się przeciwdziałać marnowaniu żywności - powiedziała Virginie Little.
Jednym z takich przykładów jest inicjatywa foodsharingu czyli Jadłodzielnia w Kochłowicach, której inicjatorem jest Rafał Wypior. Jest to punkt który działa od połowy stycznia 2018 i do którego wszyscy chętni mogą przynosić jedzenie, którego mają w nadmiarze. Również każdy może się tą żywnością poczęstować. Kluczowe jest w tym projekcie nie tylko dzielenie się, ale także budowanie wspólnoty. – Do uruchomienia Jadłodzielni przygotowywaliśmy się przez trzy miesiące, bo wymagane były zgody sanepidu czy miasta na postawienie budki na miejskim gruncie i przechowywanie tam żywności. To projekt, który jest realną pomocą nie tylko w kontekście dużego mrozu albo dużego bezrobocia. To również działanie, które bardzo rozruszało społeczność Rudy Śląskiej. Ludzie chcą się dzielić, pytają, kiedy po drugiej stronie miasta powstanie podobna inicjatywa – opowiadał.
Niemarnowaniu żywności oprócz incjatyw oddolnych ma służyć także prawo. Obecnie do drugiego czytania w Senacie został skierowany projekt ustawy, która określa zasady postępowania z żywnością oraz obowiązki sprzedawców żywności w celu przeciwdziałania temu zjawisku. – Regulacje ustawowe dotyczące przekazywania żywności przez sklepy organizacjom pozarządowym są oczywiście bardzo pożądane. Pytanie tylko, czy po stronie tych instytucji będzie wydolność organizacyjna, żeby odbierać wszystko, co sklepy mają do przekazania. W Czechach np. jest z tym ogromny problem – podkreślał z kolei Jan Szczęśniewski, prezes zarządu Śląskiego Banku Żywności z siedzibą w Chorzowie i członek zarządu Federacji Polskich Banków Żywności w Warszawie. I zaapelował, aby już tworzyć zręby współpracy na poziomie samorząd - organizacje pozarządowe, która pozwoli na dobre przygotowanie się logistyczne i organizacyjne do tego zadania. Pomocne stało się także wprowadzenie rozporządzenia Rady Europy, które wprowadziło kategorię spożywczą, której nie trzeba datować. Są to warzywa i owoce, których datę do spożycia w prosty sposób ocenia sam klient. Kolejna kategoria to sól, cukier i ocet, które są środkami konserwującymi, a trzecia kategoria to wyroby cukiernicze i piekarnicze, które standardowo spożywane są w ciągu 24 godzin od zakupu.
Marcin Czubak zwrócił natomiast uwagę na podejście klientów do jedzenia, które napędza problem marnowania żywności. - Grunt to szacunek. Jeżeli jedząc mięso nie będziemy pamiętali, że wcześniej to było żywe zwierzę i będziemy chcieli wykorzystać tylko najlepsze kąski: polędwicę czy tuszkę ryby bez ości to musimy wiedzieć, że na wyrzucenie skazujemy 49/50 z całego zwierzęcia. Kiedyś masarze wykorzystywali każdy element w tym podroby, a ludzie traktowali to jako wartość. Dziś w czasach taniego jedzenia, gdy pierś z kurczaka kosztuje 25 zł za kg, trzeba ciągle przypominać o rozsądnym wykorzystaniu żywności - podsumował szef kuchni restauracji Dzień i Noc.
Rozsądne zakupy z przygotowaną wcześniej listą, czy kreatywne gotowanie, polegające na wykorzystywaniu całych produktów, nie wymagają wielkiego poświęcenia. Warunek podstawowy to zmiana naszego sposobu myślenia i przekonanie, że marnowanie jedzenia to wstyd - zgodzili się uczestnicy debaty.