Czerwona Torebka skupi się na rozwoju swoich sieci sklepów

- Na ten moment format pasaży będzie mniej intensywnie rozwijany. Żeby to wyjaśnić, muszę posłużyć się przykładem. Każda firma handlowa ma tzw. dwie nogi - nogę operacyjną i nogę nieruchomościową, czyli może być operatorem, a także właścicielem nieruchomości, które generują jakiś zysk - mówi serwisowi portalspozywczy.pl Przemysław Schmidt.
- My sprzedając Biedronkę, sprzedaliśmy do Jeronimo Martins część operacyjną, ale zatrzymaliśmy część nieruchomościową i z tego tytułu czerpaliśmy czynsz. Wchodząc na giełdę planowaliśmy początkowo rozwijać się w obydwu sektorach, bo obydwa są ciekawe, natomiast rynki kapitałowe na dzień dzisiejszy niechętnie finansują nieruchomości - dodaje.
Podkreśla, że spółka Czerwona Torebka woli inwestować kapitał w sektor handlowy, który przynosi szybsze zwroty z kapitału. - Ze względu na sytuację na rynku przestawiliśmy się na tzw. model Asset Light, czyli nie chcemy być właścicielami ciężkich aktywów, a operatorem - mówi Schmidt.
- W związku z tym stwierdziliśmy - mimo że wierzymy w część nieruchomościową, bo uważamy, że jest ciekawa i dochodowa - to nie ma sensu wiosłować pod prąd, jeżeli jak każda firma mamy ograniczone siły i środki, a rynki finansowe patrzą niechętnie na nieruchomości - dodaje.
- Dlatego zdecydowaliśmy, że na razie nieruchomości zostawiamy na boku, a koncentrujemy się na działalności operacyjnej - mówi również.
I zapewnia, że spółka może budować nowe dyskonty niezależnie od istniejących pasaży handlowych Czerwona Torebka.