W Warszawie kwitnie nielegalny handel pączkami

Proceder związany z nielegalnym handlem pączkami jest doskonale zorganizowany. Straż miejska już na jesieni alarmowała, że stoją za nim świetnie prosperujący przedsiębiorcy. Ani straż, ani sanepid, który też kontroluje sprzedawców, nie zdradzają jednak, o kogo chodzi. Gazeta Wyborcza ustaliła, że gros pączków i ciastek sprzedawanych na ulicach to produkt babickiej cukierni Żaczek. W rozmowie z „Wyborczą” przed trzema laty jej właściciel Paweł Żaczek pochwalił się, że sprzedaje 150 tysięcy pączków dziennie w 150 punktach Warszawy. Jednak na stronie internetowej cukiernia podaje tylko dwa swoje punkty: centralę w Babicach i klitkę w metrze na stacji Ratusz Arsenał.
Straż miejska jest bezradna, bo oprócz wystawiania mandatów i wniosków do sądu niewiele może. Alarmuje wszystkie możliwe urzędy: skarbowy, ZUS, sanepid, ale skutków brak.
Na stoiskach z pączkami na ulicach stoją głównie bezrobotni lub renciści. Zdarza się im „wynajmować” tzw. słupy, czyli osoby podstawione do przyjmowania mandatów.
Więcej czytaj w Gazecie Wyborczej