Spadają marże ze sprzedaży kart pre-paid i papierosów

Ostra rywalizacja na rynku operatorów komórkowych zaowocowała masowym wypowiadaniem umów na dystrybucję doładowań telefonów komórkowych w punktach handlowych. Tracą na tym przede wszystkim właściciele tych placówek, najczęściej kiosków i sklepów spożywczych, dla których sprzedaż doładowań stanowi istotny element w obrotach. - Niższa o połowę marża na doładowaniach właściwie wyklucza opłacalność tej oferty. Zostaliśmy postawieni przed faktem dokonanym - twierdzi jeden z warszawskich sklepikarzy dystrybuujących doładowania wszystkich popularnych sieci komórkowych. W efekcie obniżek marże detaliczne spadły o 2,5 do 3 proc.
- Do niedawna marże na karty wynosiły 6 proc. Obcnie jest to ok. 4 proc. Sieci komórkowe chcą zyskać klientów naszym kosztem - mówi Krzysztof
Kowalnik i dodaje, że najniższe doładowania 5 i 10 zł przestają być opłacalne. Przy kilkunastu tysiącach obrotów malejące marże to poważny
problem dla sklepu, bo gdzieś musi starać sobie tę marżę odrobić.
Zdaniem Krzysztofa Kowalnika podobnie sytuacja ma się w przypadku papierosów. - Spadająca sprzedaż powoduje, że jest sens sprzedawać tylko najpopularniejsze marki papierosów, ale oczywiście producentom zależy na sprzedaży także mniej znanych marek. Ja doradzam właścicielom sklepów, żeby rezygnowali z mniej dochodowych towarów - dodaje Kowalnik. Nie jest to łatwa decyzja, ale klienci i tak przestają być lojalni wobec marek papierosów, a stają się lojalni wobec ceny. Dla sklepikarza nie oznacza to więc utraty klientów. Zwłaszcza, że firmy tytoniowe na głównych odbiorców wybierają stacje paliw a nie sklepy. To oznacza, że udział sprzedaży papierosów w handlu tradycyjnym będzie spadał.